która podobno ma się kończyć na rzecz powrotu zimy :P, więc cieszmy się nią tym bardziej.
Po pracy mozolnie porządkuję ogród.
Posadziłam paprotki, wsadziłam też zakupioną rozsadę sałaty. Groszek wschodzi, pietruszka wschodzi, rukola wschodzi. Pierwszy raz piłam w ogrodzie herbatkę z własnej żywej mięty. I to jest okrucieństwo wobec rośliny, wiem.
I zauważyłam, że moim problemem wcale nie jest nieumiejętność funkcjonowania pod presją czasu, tylko usiłowanie robienia pierdyliona rzeczy jednocześnie i fffkurzanie się, że mi nie wychodzi. Muszę ćwiczyć umiejętność robienia rzeczy po kolei. I tyle.
1183.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.