w pracy przechlapane - i znowu się cieszę, że to już końcówka. I zaczynam mieć wywalone na różne tam fochy, pąsy, dąsy, tekściory i inne babskie reakcje. Rok to i na szpilce przesiedzisz.
Po pracy pojechałam na cmentarz Wysprzątałam, przełożyłam kwiatki, ogarnęłam wszystko przedświątecznie
a smok cmentarny przypatrywał mi się ciekawie.
W domu upiekłam kruchy spód do mazurka
A mamie wiecznie mało. Gdyby mogła, to święta byłyby wczoraj, a wszystkie przygotowania kryształowo wypolerowane na tydzień temu. Jeszcze ciasto upiecz, jeszcze zakupy zrób, jeszcze kuchnię umyj, jeszcze... patataj, patataj, patataj, szybciej, więcej, teraz, natychmiast, już.
Bardzo bym chciała zniknąć.
Koleżanka z pracy opowiadała mi o swojej siostrze, oburzonej, że rzeczona koleżanka nie zamierza jej zabawiać całą Wielkanoc, a wybiera się w odwiedziny do innej gałęzi rodziny. To co, ona ma sama w święta siedzieć? A ja bym się chętnie zamieniła. Ja se z dziką rozkoszą posiedzę sama, a siostra mojej koleżanki niech zamiast mnie integruje się z moją rodziną. Ja im wszystko przygotuję, posprzątam, upiekę, bylebym potem mogła zniknąć.
1175.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.