W międzyblokowych ogródeczkach zakwitły ranniki.
Na dolnym zdjęciu widać też jakiegoś marnego ciemiernika.
Ja tymczasem wracam do pracy. Mozolnie, boleśnie :P, z wielkim trudem. Ponadto dziś był dzień megazakupów, bo wyczyszczona w czasie choroby lodówka domagała się dość dobitnie napełnienia. Miałam jeszcze załatwić dofinansowanie pieluch dla mamy, ale okazało się, że polska miłość do papirów wymaga ponownego dostarczenia orzeczenia o niepełnosprawności, chociaż ten sam papir przynosiłam im jakieś 2-3 miesiące temu ostatnio i nic się nie zmieniło. Po prostu uwielllbiam to.
1104.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.