winter bucket list

winter bucket list

piątek, 6 grudnia 2024

zwolniłam

 przyszłam z pracy i oświadczyłam że sorry, dziś nic nie robię. Po wykonaniu kilkuset głębokich oddechów :) udało mi się trochę wyluzować. I zdecydowałam, że napiszę list.

Ten list z czelendżu.

OK.


Drogi święty Mikołaju,

ja Cię strasznie przepraszam, bo po pierwsze wcale nie jestem pewna, czy istniejesz, a po drugie, to nie pisałam do ciebie już chyba ze 40 lat... Widzisz, moje luterskie korzenie ciężko przyjmują relacje ze świętymi. Nawet (a może szczególnie?) relacje interesowne. 

W każdym razie - kochany święty Mikołaju, nie zamierzam zasypywać Cię prośbami. Mam jedną - gdybyś mógł, ogarnij jakoś problem moich syfów na pysku. Nie ma sprawy, możesz to uczynić nawet ostatecznie i nieodwołalnie, i pozbyć się raz a dobrze problemu razem z moim pyskiem i z całą resztą mnie, jeśli tak Uzgodnicie z Wyższymi Władzami. Co do innych spraw - jakoś sobie poradzę i może nawet parę razy będę mogła Ci pomóc. Na przykład dając kilka prezentów i walcząc z kilkoma heretykami. Chcesz?

Podejrzewam, że w Niebie (niestety) nie ma (jeszcze) reniferów, które i tak są Ci geograficznie obce i nawet za nimi nie tęsknisz, podobnie jak ja nie tęsknię jakoś zupełnie za psami dingo. Podejrzewam też, że w Niebie nie siedzi żaden świstak, a nawet jak kiedyś parę świstaków w Niebie zasiądzie, to będą miały lepsze rzeczy do roboty, niż zawijanie w te sreberka. Co najgorsze, podejrzewam, że nie ma (i bodaj nigdy nie będzie) w Niebie ani jednego elfa. A szkoda. Bo tak miło byłoby Cię na koniec listu poprosić, żebyś pogłaskał ode mnie swoje renifery. 

Renifery są lepsze niż niektórzy ludzie, wiesz? Naprawdę. Ale co tam. Jak spotkasz w Niebie jakiegoś sensownego człowieka, to też go możesz ode mnie pogłaskać. I powiedz Panu Bogu, że naprawdę na Niego tu czekam. Od czterdziestu z górą lat. Może nie Zauważył?

Z wyrazami szacunku

ja.


1044.

2 komentarze:

  1. Bardzo miły list, taki serdeczny, aż się rozrzewniłam. Nie, nie jestem św. Mikołajem, ale z racji publicznego wpisu, też go przeczytałam. I tak sobie myślę, że może być problem z tym "pyskiem". Z tego co wiem, to ludzie mają twarz i być może, nawet święty w niebie może nie do końca zrozumieć o jaką część ciała chodzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. eee, zorientuje się, nigdzie więcej syfów nie mam.

      Usuń

Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.