piątek, 17 marca 2023

dalej ledwie łażę

 dziś na indywidualnym zakaszlałam się tak, że chciałam płuca wyrzygać. W nocy budziłam się trzy razy mokra jak szczur. Do tego mam coraz więcej podejrzeń, że tak jak w internecie większość ludzi ma problemy ze sobą, tak samo jest w polskim liceum. :P A ja niekoniecznie czuję się terapeutką. OK, zostawić to za sobą to też chyba forma wielkopostnej jałmużny... chyba. 

Byle do wiosny. Powinnam jak najwięcej spokojnie spacerować na dworze, ale wyjście na spacer to pokonanie 72 schodków w dół, a powrót to te same 75 schodków w górę. Jestem w stanie to zrobić z odpoczynkami co 9 schodków jeden raz dziennie. Wracając z pracy robię zakupy i potem siedzę na d, bo nie mam siły się ruszyć. Tak to. 

Przy każdym wysiłku czuję korek w rurach oddechowych. I mam już najserdeczniej dość. Pod rozwagę wszystkim, którzy rozważają zarażenie się kowidem. W jakikolwiek sposób i w jakimkolwiek miejscu. 

A propos miejsca - mama dziś odbierała (całkiem niezłe) wyniki z badania krwi i na marzec miejsc u żadnego lekarza aktualnie nie ma, a na korytarzach przed gabinetami tłum kaszlących pacjentów żebrze o przyjęcie z listy rezerwowej. Jeśli ktoś chce przygarnąć ślicznego kowida, zapraszam do nas do przychodni. 

PS. Za ciemnym oknem słyszę wyraźnie klangor żurawi... szkoda, że nic nie widać.

555.

2 komentarze:

  1. Bardzo ci współczuję. To trudne doświadczenie. Córka mojej koleżanki długo wychodziła z choroby chociaż dużo młodsza. Boję się trochę bo najczęściej chorowałam na wszelkie grypopodobne w marcu ale ponieważ nie pracuję zawodowo więc do lekarza raczej nie chodzę bo cóż mi on może zapisać? Mam odrazę do leków - po przebytej kiedyś chemii. Trzymaj się - nie wiem może poręczy? Czegoś konkretnego. W twoim imieniu pójdę nad rzekę i nazbieram gałązek wierzbowych - na korę - to dobry lek jak aspiryna. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię leków i lekarzy, zresztą na to zwierzątko żaden lek nie działa.

      Usuń