i nie tylko... Dziś Kawa-z-m. poznawała wąwozy. :)
A także inne atrakcje Kazimierza. Jak świeże ślady parzystokopytnej zwierzyny ryjącej.
Oraz inne takie.
Jakby tego było mało, wieczorem pogoniłyśmy nad naszą lokalną Wisłę.
Obawiam się, że Kawa-z-m. jest aktualnie Bardzo-Zmęczoną-Kawą-z-m.
Ale to fajne zmęczenie :)
OdpowiedzUsuńRaz w życiu byłam w Kazimierzu i było tak tak strasznie dużo ludzi!
do Kazimierza trzeba na tygodniu i szczególnie poza długimi łikendami.
Usuń