trzydzieści kilka w cieniu, ufff. Usiłuję trochę ogarnąć ogród
ale co z mojego ogarniania, jeśli jutro nie pozwoli wyjść, dokończyć. Wszystko zarośnie na abarot.
Poparzyłam łapę dyptamem... nie wiem kiedy.
Kolejne rozmowy z kolejnymi ludźmi. Kolejne problemy - obok mnie. Tia wiem, to nie ja jestem zbawicielem świata... mogę tylko powiedzieć: Wiesz? Widzisz? Co Ty na to? Interesuje Cię to w ogóle? Zamierzasz coś zrobić?
Nie wiem...
Kazanie znowu dziś nie za głębokie, utopić się nie szło. :P Generalnie znany skądinąd wątek, że Pan Bóg z każdego zła wyprowadza jakieś dobro, nie ma wydarzeń bez sensu i historii, które do niczego nie prowadzą. Fajnie. Tyle, że ja już widziałam i takie historie... Bóg Mówił A, ale nigdy nie Powiedział Be. W międzyczasie zainteresowani poumierali, a ich zstępni historii nie kontynuują. Zresztą nie dziwię im się.
Nie wiem, nie rozumiem tego. Wiem tyle, że to wszystko nie jest ani takie proste, ani takie łatwe, ani takie płytkie, jak choćby dzisiejsze kazanie chciałoby pokazać. Wydaje mi się, że Bóg nie Stosuje Się do żadnych reguł. Nic nie musi. Wyprowadzać dobra ze zła też nie. Czasem to Robi, a czasem nie. I nie da się przewidzieć, kiedy Wyprowadzi, a kiedy nie. A kiedy Pozwoli, żeby ze zła rozwinął się cały łańcuch kolejnego zła, zła za złem.
On Jest Bogiem, On Jest wolny. Absolutnie wolny. Totalnie inny niż. Może to jest to Kodesz.
Jeśli ktoś mi mówi, że zna Boga, że chce mi o Nim opowiedzieć, albo wypowiada się w Jego Imieniu - nigdy takiemu komuś nie uwierzę. Za bardzo dostałam po tyłku. Też w Imię Boże zresztą.
Tia, można sobie napisać Gott mit uns, na pasku, na skórze, na duszy, gdziekolwiek - i robić największe świństwa w Jego Imię. Wtedy Pozwolił, czemu teraz Ma niby nie pozwalać?
Nie wiem, czy powinnam wierzyć, że Kiedyś Tam On się o to wszystko Upomni. Być może nie. Też się nie zdziwię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz