czwartek, 8 lipca 2021

czy to Kościół, czy

biskup?    Gądecki o szczepieniach :klik:

Jeśli biskup, to czemu wypowiada się w imieniu Kościoła, cytuję: Kościół ‒ będąc w kontakcie z właściwymi służbami medycznymi i sanitarnymi ‒ wspiera edukacyjne i informacyjne inicjatywy społeczne i publiczne, których celem jest zwiększenie świadomości wiernych w kwestii szczepień. Ponadto Kościół wspiera wszystkich, którzy podejmują decyzję o zaszczepieniu się. Przykład papieża Franciszka, który nie tylko sam się zaszczepił, ale wielokrotnie apelował o szczepienie się i sprawiedliwą dystrybucję szczepionek do biedniejszych krajów, jest zachętą do szczepienia się dla tych, którym jest bliskie nie tylko dobro własne, ale również dobro wspólne.

Jeśli Kościół, to czemu tak duża część hm Kościoła???? ma zdanie odrębne i pozostaje Kościołem?

Chciałabym, żeby Kościół w końcu określił, co jest potrzebne, żeby być Kościołem, a co z Kościoła wyklucza. I stosował się do tego, co określił. Kościół, od Gądeckiego zaczynając, a na nabożnych niewiastach z pierwszej kościołowej ławki kończąc. Czy katolik to ten, co nosi maseczkę, czy ten, co nie nosi maseczki? Ten, co się szczepił, czy ten, co się nie szczepił? Czy (nie)noszenie maseczki/(nie)szczepienie się/przyjmowanie komunii na rękę albo do paszczy wyklucza z Kościoła? Czy katolik może stosować nawozy sztuczne, czy może popierać żywność ekologiczną, czy wolno mu być wegetarianinem, ćwiczyć jogę, truć nowo narodzone kocięta, jeśli nie ma dla nich warunków na przeżycie, słuchać muzyki metalowej? Czy którakolwiek z tych rzeczy wyklucza bycie katolikiem?

Tia wiem, ilu Polaków, tyle odpowiedzi. Jeden dopuści trucie kociąt, a uzna, że joga i katolicyzm to dwie sprzeczności. Inny powie, że katolik może słuchać metalu, ale nie wolno mu czytać żadnych harrych potterów. I kombinacji tyle, ilu obywateli w tym kraju... 

Dlatego chciałabym, żeby Kościół twardo określił, co katolik musi, a czego nie może. A co ponadto jest, na miłość do Kościoła zaklinam: nie poruszajcie tych tematów z ambony czy w konfesjonale, najmniej w kontekście, że ci, co robią inaczej niż ja, są niewierzący i mają wypiii z mojego Kościoła, natychmiast. Może warto by było z każdej ambony i w każdym konfesjonale, do każdej nabożnej pani z pierwszej ławki drukowanymi powiedzieć: i ci, i ci są tak samo Kościołem. I nie masz prawa na nich nawet krzywo popatrzeć. Nie wspominając o próbach nawracania ich na swój jedynie słuszny Kościół... 

Bo jak nam ci, którzy myślą inaczej, rzeczywiście wypiiii*** z tego Kościoła, to zostanie w nim 5%. Albo i mniej. I nawet jeśli to będą sami bardzo pobożni, to Kościół się wtedy z tacy nie utrzyma. :P

3 komentarze:

  1. Ja bym zaczęła od tego, czym na pewno panie krzywo patrzące się na innych (bez względu na to czy ci inni mają maseczki, czy nie i jak spożywają komunię) są w Kościele. Bo teorie teoriami, wytyczne episkopatu wytycznymi, ale chrześcijaństwo sprawdza się w praktyce, jaką jest np. miłość do nieprzyjaciół, w tym do wkurzającego proboszcza czy sąsiadki. I tu w większości leżymy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodzi sobie święty Jan Paweł II po niebie, ale minę ma nieszczególną... więc Pan Bóg pyta: synu, coś nie tak? Nie, panie Boże, odpowiada JPII z należną pokorą. Ale synu, powiedz, przecież widzę. Oj Panie Boże, mówi JPII, ale to taka głupota jest... No synu, dawaj, no.
      Dobrze. Panie Boże, jak podejdę na skraj nieba, to tam z dołu, z piekła, takie smakowite zapachy... grill, karkóweczka, bigosik. A u nas już trzeci dzień ta sama pomidorowa.
      Pan Bóg popatrzył na JPII z głębokim zrozumieniem i rzekł: no ok, ale sam pomyśl, synu: czy na nas dwóch to opłaca się tak co dzień gotować?

      Na tej zasadzie możemy przestać bawić się w jakikolwiek Kościół, bo wszyscy, co kochali nieprzyjaciół, zajadają już trzeci dzień tą samą pomidorową. :P W niebie. :P

      Usuń