Moja wczorajsza kolacja:
Uświetnił ją wyczekiwany telefon :) i dobra rozmowa. A przy okazji już mniej więcej wiecie, jaki knuję wieniec adwentowy.
Przy okazji świeczek i spalania - robaczek świętojański świeci, ale się nie spala. Krzew Mojżesza też. Przy okazji robaczki świętojańskie nie kopcą. Nic mi nie wiadomo, czy krzew Mojżesza kopcił, ale wydaje mi się to niepasująco niegodne. Ergo. Mam wrażenie, że im więcej Boga, tym mniej kopcenia. I że wcale nie trzeba się, proszę neonów, spalać (umierać), żeby zaświecić. BTW. Podobno w chwili śmierci wszyscy na moment świecimy, naukowcy to już nagrali. I że ja wolę być niekopcącym i niespalającym się robaczkiem niż olbrzymią płonącą i kopcącą pochodnią. I w tym celu właśnie wyruszam do roboty.
wieczorem
Apsik! Walczę z coraz intensywniejszym katarem (zatoki już nie bolą, zaczęło spływać, a to jeszcze mniej przyjemne niż ból). A zatem wyjęłam najnowszą piżamkę kupioną dwa dni temu wszystkiego
Pisywałam już i takim piórem, nie w szkole, bo już były takie napełniane na atramentem na gumkę zwijaną w ślimaka przy nabieraniu, jeśli ktoś to pamięta. Ale u mnie w domu przewalały się jeszcze obsadki ze stalówkami i pisywałam nimi dla zabawy czasem. Z tym, że te listy to jak przejdę na emeryturę. Na razie nie mam czasu i sił napisać normalnych, długopisowych.
Dobra, to ja wracam pod kocyk.





Urocze są te świeczniczki. Sama je wydłubałaś w klockach drewna?
OdpowiedzUsuńNiestety, zakupiłam je. Nie mam takich narzędzi.
Usuń