czwartek, 21 listopada 2024

pierwszy śnieg

 który nawet dosięgnął ziemi. I parę minut poleżał.


Poza tym odwiedziły mnie cztery grubodzioby






a pod wieczór nawet się przejaśniło.


Wczorajsze bure szarości stały się hm złotymi szarościami.


Modrzew za oknem, już bez grubodziobów, zyskał odcień niewiarygodny.


Zabrzanin na jego tle - cóż, sami zobaczcie.




A dziś dzień tak zagoniony, że 12 prac Herkulesa wymięka. :P Do domu weszłam około 17.30 - a że wyszłam o 7.30 rano, to po tych 10 godzinach marzyłam tylko o zdjęciu z siebie tych wszystkich zimowych ciuchów. A potem jeszcze na deser przygotowanie lekcji na jutro. Właśnie skończyłam. Maila od szefowej na razie postanowiłam zignorować, trza się skupić na zadaniach bieżących, jutro znowu na 8.00. 

1029.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz