wtorek, 27 lutego 2024

po pracy

 pobiegłam na parafię i jak zobaczyłam, kto spowiada, miałam najszczerszą ochotę wyjść. :P Po czym stwierdziłam, że najbliższa okazja za tydzień, czyli dyżur będzie miał ten sam, westchnęłam i stanęłam w kolejce. Niech mi to będzie policzone... Oczywiście, że padło pytanie, po co właściwie przyszłam do spowiedzi. Palnęłam, że z okazji początku Postu :P i chyba trafiłam w klucz, bo Wielebny wydawał się zadowolony i niespecjalnie się czepiał. :P W każdym razie kot uprany i do rekolekcji spokój. :P Wiem, nie tak powinna wyglądać spowiedź i moje podejście do niej. No ale - życie.

Potem w ramach odreagowywania poleciałam na ogród :P 



i machnęłam tyle roboty, że intelygentna łopaska zaliczyła mi trzykrotność treningu przewidzianego przez jakieś europejskie normy. :P W ogóle to żeby pozaliczać te normy to wystarczy, że przejdę do pracy i z powrotem, i najwyżej jeszcze na zakupy. Stuka ilość kroków, intensywność treningu, ilość godzin na nogach też wyrabiam bez problemu, a stres jeszcze ani razu nie przekroczył poziomu umiarkowanego, nawet jak mi się śni, że wyjeżdżam na Krym :P. Bodaj największa zawerencja (czy ktoś zna takie słowo w ogóle?) to dbanie o długość snu. Bo mi na ogół szkoda czasu na spanie :P. A poza tym to te łopaskowe normy to chyba przewidziano dla takich, co wszędzie d* samochodami wożą. Dla przykładu norma spalania kalorii to u nich 270, a ja dziś spaliłam 1150. Teoretycznie powinnam chudnąć :P, ale chyba hobbici chudną niezwykle opornie :P. 

Choróbsko ma się u mnie raczej dobrze i co będzie w jakąś siną dal odchodzić. Gdyby się dało, wyhodowałabym se jakieś płucotchawki i przestała używać ludzkich dróg oddechowych zupełnie. Ciekawe, czy  można dostać zapalenia płucotchawek?

A jutro kolejny ciężki dzień w pracy... 

862.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz