wtorek, 6 czerwca 2023

proszę

 wystawiajcie wodę ptakom.

Znalazłam kosie gniazdo w moim własnym winogronie.


A w gnieździe ciężko dyszącą kosicę.



Sójka równie ciężko dyszała. 


No i weź im nie daj pić.





Motyli w tym roku prawie nie ma. Zabłąkał się jakiś karlątek jeden.


A poza tym znowu mam lewy dzień (czy ja w ogóle pamiętam jakiś dzień nielewy ostatnio?) W pracy znowu stos papirów (w tym ostatni do poprawy). Po pracy pobiegłam na parafię, rezygnując z paru przyjemności i licząc na spowiedź. Niestety, kolejka do drzwi (a w konfesjonale ten, co zawsze wrzeszczy, że co tak często przychodzę). Zrobiło mi się przykro - naprawdę nie Mógłbyś mnie raz Pogłaskać? W domu zamieszanie z prezentem na rodzinną rocznicę - oczywiście zaproponowałam niewłaściwy, potem dogadałam inny, a zaraz potem mama wysunęła sugestię, że oni wcale takiego prezentu na pewno nie chcą i to ja im narzucam moje własne zdanie. Ręce mi opadły. Nie dość, że kolejny dzień wyszukuję jakikolwiek prezent, a mama nawet nie zgłosiła chęci obejrzenia go, to oczywiście córka debilka na pewno wybrała źle. I oni się będą tylko o ten prezent teraz kłócić. 

Do tego przygotowania do Bożego Ciała. Przywlekłam z ogrodu wielką wiąchę rumianków, znaczy złocieni. Ponieważ było gorąco, zanim je przywlekłam, zdechły. W międzyczasie mama kontaktowała się z kolejną sąsiadką, która oznajmiła, w jakiej części ciała ma jakiekolwiek przygotowania ołtarza i mama zdegustowana jest. Ale i tak dużo głębiej ubodła ją moja uwaga, że proboszcz powinien się trochę urealnić w oczekiwaniach wobec parafian, bo chyba za dużo mu się wydaje. Naprawdę nie wiem: powiedziałam coś niewłaściwego? 

Nie wiem, może tyle we mnie i ze mnie dobra, że tą wodę ptakom wystawiam.

596.

2 komentarze: