winter bucket list

winter bucket list

czwartek, 23 stycznia 2025

oj, się dzieje

 i niekoniecznie najmilsze rzeczy się dzieją, no. 

Po pierwsze, to łażę z kaszlem i katarem (bez gorączki) i najprawdopodobniej toto przełażę, zastanawiając się, czy acyklowiry nie blokują też choć trochę wirusów grypopodobnych :P. Z pozytywów: jak łykam acyklowiry co 4 godziny i smaruję miejscowo acyklowirem w kremie, to syfów na pysku jakby nieco mniej. Może za pół roku i podziała, o ile wcześniej mnie diabli nie wezmą.

Po drugie, w pracy wszystkie możliwe rozrywki związane z końcem semestru, ostatnie sprawdziany, poprawy sprawdzianów, poprawy popraw i takie tam. Rady po niedzieli. 

Po trzecie, dziś znowu zaliczyłam z mamą wizytę u specjalisty, co łączyło się z wyjściem z domu (i niemożnością spokojnego pochorowania sobie).

Po czwarte, wczoraj zaliczyłam wizytę wielebnego na ten rok. Stres mi do tej pory nie opadł.  Na szczęście ten, który wygląda jak chora, nastroszona kura i ma pretensje do świata, że świat istnieje, chodził w bloku obok. Może za rok już nie będzie w stanie chodzić, a może mnie nie będzie w domu, będę się martwić za rok. :P W tym roku odhaczone błyskawicznie, bez większych konwersacji (nikt nikogo nie chciał poznawać w każdym razie, to na pewno) - i chwała. 

Po piąte, pada mi szkolny laptop i zaczynam wątpić, czy dożyje do mojej emerytury. 

Po szóste, moje głupie hormony coś sobie po 7 miesiącach przypomniały i boję się, że to jednak nie menopauza jeszcze. Tia, to raczej ze stresu.

Po siódme, i tu wreszcie coś całkowicie pozytywnego - miałam pierwszego szczygiełka na balkonie.


1092.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.