czyli piętnasty dzień ferii.
A tam, kup. :P Najlepsza zabawa to kulę śnieżną _zrobić_.
A tam, jedną. Chociaż ze cztery. Szkoda tylko, że takie malutkie i takie nieszczelne. Trudno je szczelnie zakręcić i uszczelniłam klejem na gorąco, jutro rano sprawdzę, na ile skutecznie.
Jak się nauczę robić takie kulki, to kupię taką dużą, drogą szklaną kulę i wykombinuję coś lepszego.
Był też przedwiosenny spacer w deszczu, masę zajęć w domu, pierwsze sprawdzanie klasówek i takie tam. O spacerze na ważce coś będzie, ale raczej jutro.
1129.
O.
OdpowiedzUsuńTo tak kula i podziw w jednym :).
Kulki są za bezcen w chińskich sklepach, ale małe. Trzeba mieć obowiązkowo pistolet do kleju na gorąco, bez tego się nie da. Figurki mogą być gotowe albo można sobie ulepić z modeliny i ugotować. W środku jest woda, kropelka gliceryny kupionej w aptece (żeby śnieg za szybko nie spadał, ale myślę, że czysta woda byłaby ok) i śnieg z brokatu. Figurki nakleja się na przykrywkę kulki. Do kulki wsypuje się brokat i wlewa wodę - do pełna. Figurkę wkłada się do kulki głową w dół, zakręca i zalewa dookoła klejem. I cała filozofia. Myślę, że można tak zrobić z ładnym słoikiem.
UsuńUwagi techniczne mam na razie trzy:
1. Przyklejać figurkę na środku pokrywki, uważając, żeby klej nie dociekł do brzegów (tam, gdzie będzie dotykać krawędź słoika) - bo się nie zakręci.
2. Figurki raczej powinny być wysokie, bo niska schowa się częściowo z pokrywce i będzie wyglądać jak mój bałwanek.
3. Nie za dużo brokatu. Mało jest ok. Za mało - i to już wystarczy. :P
Podziw, podziw, podziw! W życiu bym nie pomyślała, że można taką kulę zrobić samemu.
OdpowiedzUsuńteraz nie ma prawdziwych kul śniegowych, są płaskie imitacje z tworzywa, więc trzeba sobie radzić jakoś. :)
Usuń