powiedzieć uff.
Niestety, jeszcze przynajmniej 3 dni. Bezsensownej pracy, kiedy czworga uczniów w całej szkole pilnuje trzech nauczycieli. Jutro kolejna rada, zapewne tak samo mądra jak wczorajsza. Może znowu jakiś drobny opieprz się trafi? Do tego znowu jestem kobietą (i to wczoraj to wcale nie był pms, już wczoraj byłam w trakcie bycia kobietą - swoją drogą, najchętniej to bym w ogóle żadną kobietą nie była, nigdy, wcale, ani przez sekundę) i naprawdę nie wierzę, że przed usraną (ukrwawioną?) śmiercią zdążę przekwitnąć. Na pewno nie zdążę. Jeszcze w trumnie będzie się ze mnie lało, a pewnie i potem. :P
Mama latała jak z wiatraczkiem w, do momentu, kiedy się radośnie wywróciła na całą bezradną długość na jedną z ogrodowych grządek. Dobrze, że trafiła w glebę, a nie w betonowe schody. I faza przeskoczyła jej natychmiast z wiatraczkowej na przemęczoną. Nie wiem, jak długo zdzierży, za kilka dni wiatraczek zapewne podejmie funkcje i znowu będzie latać tak, że ja za nią nie nadążę.
Syfy na pysku w najlepsze i tym razem wiążę je z hormonami, bo naprawdę, ani nic nie zjadłam, ani się nie zaziębiłam, ani nic. Do tego od tygodnia systematycznie łykam tabletki na alergię. A cholerstwo ropieje i boli, i wyłazi ciągle na nowo. I to jest kolejna radość mojego żywota, której, jak sądzę, nie pozbędę się nawet w trumnie ani po drugiej stronie życia. Może zgniję, może mnie spalą, ale syfy zostaną w całej okazałości. Być może wyskoczą na powierzchni trumny albo urny z prochami, kto wie.
Dziś było plus 30 i to zdecydowanie za dużo na wszystkie moje fazy. Na szczęście spadł deszcz i nie muszę jutro świtkiem lecieć podlewać ogrodu, żeby na 10.00 do roboty zdążyć. Znaczy, żeby być jedną z kilku nauczycielek pilnujących tego jedynego bachora, który jeszcze przyjdzie do szkoły...
Chciałabym zniknąć. Chciałabym, żeby nigdy mnie nie było. Chciałabym przynajmniej móc wyprosić cały świat za drzwi i udawać, że mnie wcale nie ma.
PS. Już wiem. Co zrobiłam źle, znaczy. Otóż. Powinnam na etapie zygoty ułamać sobie ten drugi chromosom X. :P I wyrzucić tą zbędną dolną nóżkę. O. Ileż bym miała teraz z (powiedzmy) głowy...
973.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz