Chyba się nie nauczyłam, bo wyszedł mi totalny zakalec.
Obawiam się, że te ciężkie ciasta, dyniowe, jogurtowe i te pe powinny być pieczone z równomiernym nagrzewem z dołu i z góry, a nie w starym gazowym piekarniku, gdzie grzeje głównie z prawego tylnego kąta :P.
Nieretuszowane. Gawron siedzi na tle autentycznej jesiennej tęczy:
:)))
Poza tym mama dalej ma grypę, ja już szykuję się do jutrzejszej roboty, zaległości ogólne nadrobione nie zostały.
A w karmniku takie oto straszydła:


Chleb mnie zawsze zadziwia, że to takie nic wymieszane i pyszności wychodzą. Muszę spróbować z dynią. Orkiszowy.
OdpowiedzUsuńCiasto jogurtowe w zwykłym czyli gazowym piekarniku mi zawsze wychodziło, dyniowego nie próbowałam.
Mam podobne doświadczenia z chlebkiem bananowym. Też niestety wychodzi zakalcowato.
OdpowiedzUsuńNo u mnie jogurtowe też klapie, chyba wszystkie takie ciężkie i mokre w moim piekarniku zakalcują. Dlatego mam opracowaną metodę poprzerabiania zakalców na pyszne ciasteczka :).
OdpowiedzUsuń