Smak jest pierwszorzędnego świeżego chleba, zapach już od pierwszych etapów produkcji nieopisany. Jak w młynie i w piekarni naraz.
Jak przejdę na emeryturę, będę częściej piekła domowy chleb.
Tymczasem mama na skutek szczepienia na grypę zachorowała na grypę - chyba nie tyle poważną, co dotkliwą, ze wszystkimi możliwymi grypowymi objawami. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej i do końca sezonu z grypą już będzie spokój. Ja kwękam, ale jako tako się trzymam. Mam nadzieję, że nie zachoruję przy okazji. W każdym razie dzień - mimo nauczycielskiego długiego łikendu - miałam zapełniony szczelnie (i w pracy też dziś byłam, potrzebowali jakiegoś podpisu w trybie na już). A lista spraw niezałatwionych jakoś skrócić się sama nie chce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.