swoim trzem szarym komórkom, że dziś jest piątek... Mam na zmianę sobotę albo niedzielę :P, albo... wakacje :P. Dzień podzielony między pracę w ogrodzie, taką, że nie było czasu łba od ziemi odchylić, a sprawdzanie zaległych prac przed zakończeniem roku (jeszcze dwa tygodnie, jeszcze dwa tygodnie, jeszcze...). I kompletnie nie potrafię ustawić się w czasie. Totalnie rozjechane i niespójne to wszystko.
Chodzi mi po głowie pomysł na literacki świat, w którym każdy człowiek mówiłby swoim własnym językiem i posługiwałby się indywidualnym, swoistym kodem komunikacyjnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz