whatever.
Tak mniej więcej można podsumować rekolekcje dziewic konsekrowanych w Łodzi. Szalona różnorodność, czasem ni przypiął, ni przyłatał. Koperek przy lilii.
Mozolnie, boleśnie składały się puzzle. Każdy z innego kompletu.
Temat: kryzys. Mój temat, zarzucony w zeszłym roku. Kiedy to wszystko było słodkie, przygłaskane i wzniosłe. Powiedziałam wtedy, że warto przyjrzeć się drugiej stronie rzeczywistości. Bo jest.
Przyjrzałyśmy się. Na tyle, na ile pozwoliła odwaga. Tym razem niewiele wzniosłości, achów i ochów, dużo konkretnego stąpania po ziemi, ludzkiej biedy, parę recept czy pomysłów - może tak czy tak.
Społeczność seminaryjna, ile jej tam na wakacje zostało, wyraźnie przytłoczona: kilka dziesiątek żywych bab, wcale nie starających się zachowywać nabożnie czy cicho :P. Wyglądających jak baby, zachowujących się jak baby, nie jak figurki z alabastru. Skandal. :P Myślę, że spodziewali się bardziej grupy sióstr zakonnych, ze złożonymi rączkami, spuszczonymi oczętami, głosem na wysokie de i zakutanych od stóp do głów w ciuchy podobne do habitu, żeby przypadkiem nie było widać żadnej kobiety pod spodem. :P
Tia, myślę, że społeczność seminaryjna powinna czasem zobaczyć prawdziwe kobiety. Choćby po to, żeby zobaczyć, że ani toto nie gryzie, ani nie gwałci. :P I niekoniecznie z rozmowy z takim czymś trzeba się od razu spowiadać.
Przebacz. Innej drogi nie ma. Tylko śmierć.
Jak jest cena za grzech? Zabić. Oczy wydrzeć, porozrywać ciało. Zmiażdżyć w imadle.
Albo przebaczyć.
Tertium non.
Pierwszy. Kamikaze obwiązana ładunkami wybuchowymi. Nawet jeśli przywiązanymi do ciała kilometrami różańca. I jedno marzenie: rozpi* ich wszystkich i przestać czuć. Nawet jak mnie rozerwie, ból nie będzie już większy. A potem koniec.
I że biorę tą listę, długą jak rozwijająca się rolka papieru toaletowego :P - że jedyne, co mogę, to stanąć z tym papierem toaletowym i bez możliwości podarcia go - przed Nim. Ja nie, może Ty?
I że On Bierze to wszystko ode mnie i też wcale nie drze. Tylko Bierze na Siebie. Widzę, jak każdy zapis Go rani, miażdży. I wrzeszczę: nie.
Nie potrafię.
Brak komentarzy:
Nowe komentarze są niedozwolone.