wyjazd na jeden z rodzinnych cmentarzy i porządki - tymczasem wiało, padało i nie dało. :P Mama ciągle chora, ja chrypiąca. Plany cmentarzowe przesunęłam na jutro, dziś zajęłam się balkonem, praniem i szkołą (żeby mieć ją przez kilka wieczorów z głowy może? eee, i tak się nie uda....)
W każdym razie pomyłam balkonowe okna i ustawiłam klatkę z karmnikiem. Bo fotokarmnik jest obżerany w tak zawrotnym tempie, że nie wyrobię na słonecznik. Okazało się, że żarłoki są w stanie skonsumować pół kilo ziarna w ciągu jednego dnia.
Bogatki kratą nie przejmują się wcale.
Kowaliki sobie radzą. BTW, są dwa.
A sójka, wyżerająca najwięcej, już problem ma.
I o to mniej więcej chodziło, chociaż nie wątpię, że z czasem i sójka nauczy się wchodzić do klatki. W ubiegłe zimy były w klatce i kosy, i sójki, i dzięcioły. Myślę, że za parę dni przeniosę do środka klatki także fotokarmnik.
No i tak to leci po trochu.
Kapitalny zestaw tego drobiu.
OdpowiedzUsuńtakie śmieszne stworzonka. :)
Usuń