spring bucket list

spring bucket list

wtorek, 20 maja 2025

na niebiesko

 nie zdążyłam skosić trawnika, a teraz, zdaje się, nie chcę go kosić :P.









Mój trawnik cały zarósł przetacznikiem i jest absolutnie przepiękny.

Wyrwałam się do ogrodu, ale musiałam wrócić za trzy godziny, bo wczoraj mama miała zastrzyk i przez najbliższy tydzień co 4 godziny ma zapuszczane krople do oka. Więc tylko wyplewiłam pietruszkę, włożyłam patyki w groszek, przy okazji witając miłego gościa



Strasznie dziś wiało i motylek nie usiadł ani na moment, zakręcił się po ogrodzie i poleeeeciaaaał. 

A poza tym dziękuję, Agnieszko, za list - mam aktualnie dwa w kolejce do odpisania i na pewno odpiszę. U mnie rosną tylko te najzwyklejsze irysy i średnio kwitną co drugi rok, a ziemię mam raczej kwaśną. Spróbowałabym podnawozić albo sypnąć dobrej ziemi może?

Irysy na razie w pąkach, a zakwitł czosnek.


Oprócz ogrodu i pilnowania mamy pracuję i męczę mój flet i sąsiadów przy okazji też. Na razie mi nie idzie, ale ćwiczę dzielnie - jak ktoś chce znaleźć mój kanał na yt, jest tam taki filmik z mojego dręczenia sąsiadów, słuchać na własne ryzyko. Jak się lepiej przyuczę, pokażę oficjalnie. 

I niezmiennie brakuje mi doby na wszystko, co bym chciała zrobić. 

1209.

niedziela, 18 maja 2025

o tęczach i Kościele

 obiecałam, że zapiszę :).



Mniej więcej tyle tęczy udało mi się uwiecznić po skończeniu rozmowy telefonicznej. Ja tęczę oglądałam naocznie, mój interlokutor wyraził wiarę, że tęcza istnieje. I stwierdził, że na tej zasadzie działa Kościół: ktoś coś ogląda(ł), a ktoś inny po prostu w to wierzy. I że żeby ktoś mógł gdzieś tam widzieć jakąś tęczę, to u ciebie musi padać deszcz.



A ty żadnej tęczy wtedy nie widzisz. Możesz wierzyć na Słowo - lub nie. Tak apropos wyborów.

1207.

sobota, 17 maja 2025

wygrzebane

 hehe, sama bym tego nie znalazła.

gdybym ja była...

słoneczkiem na niebie :))), czyli początek wpisu inspirowany wpisem Lómendila. Gdybym była rośliną, niezmiennie byłabym kurzyśladem polnym.
Gdybym była instrumentem, to altowym (nie, broń Eru, sopranowym) flecikiem prostym. Drewnianym. Z klonu albo z buka.






 A tu coś lepszego https://youtu.be/6v5n4isa3EA ale nie chce się zalinkować.

Gdybym była zwierzęciem, prawdopodobnie padłoby na żmiję. :P Gdybym mogła być rzeczą, chciałabym być aparatem fotograficznym, ale takim dobrej klasy.  Gdybym była miejscem, byłabym najdzikszym wąwozem lessowym we wszechświecie :).

Chciałabym pobawić się z Wami w  pięć pytań: Czym był(a)bym, gdybym mógł/mogła być 1. rośliną 2. instrumentem muzycznym  3. zwierzęciem  4. rzeczą codziennego użytku   5. miejscem. Proszę o odpowiedzi w komentarzach.


To początek mojego blogowego wpisu z 20 maja 2020 roku. 

No i proszsz:



Altowy to ten ciemny. W porównaniu do drewnianego sopranowego.

altowy :klik:

sopranowy :klik:


W ogóle to na niczym nie grałam już wieki, chyba że na nerwach, i dlatego nader marnie mi wychodzi. Muszę fujarę oswoić, trochę mi chyba jednak palców (na długość) brakuje, niskie dźwięki kiepsko wchodzą no i ja na przykład słyszę, że nie jest drewniany. Jeśli się nauczę na nim grać i będę miała tysiaka do przodu, o drewnianym będę mogła pomyśleć. 

A jeśli chodzi o pięć archiwalnych pytań - feel free to answer.

1206.



czwartek, 15 maja 2025

wtorek, 13 maja 2025

z pozytywów

 matury skończone uf. 

Z negatywów: znowu ktoś mnie fffkurzył straszliwie i nawet jeśli wiem, że to zasługa :P jednego typa, nie całej instytucji, to jest mi trochę smutno. Swoją drogą ciekawe: jak trzeba zrobić coś dobrego, to jedna osoba najczęściej może najwyżej nagwizdać, wyżej tyłka nie podskoczy. Ale jak można zrobić jakieś zło, to jedna osoba nawet z dużym złem zupełnie spokojnie sobie radzi. 

Z pozytywów złośliwych: mam drobną złośliwą satysfakcję, że ktoś, komu prztyczek w noska już dawno się należał jak psu kość, przy okazji prztyczka zarobił. 

I niniejszym naprawdę definitywnie zamykam temat matur. Modląc się, żeby przyszłoroczne były moimi ostatnimi.

Spoza tematów okołomaturalnych:


Kupiłam.


I tu, obawiam się, mogłoby polecieć sto milionów słów na temat, jaka jestem brzydka, głupia, wredna, zidiociała, zapryszczona, gruba, wstrętna i w ogóle obrzydliwa. Ale poprzestanę na zaledwie ośmiu. Słowach. Proszę to docenić. 

1202.

niedziela, 11 maja 2025

o owcach i pasterzach

 1. wróciło Słowo o owcach, których nikt nie wyrwie z ręki Pasterza. Amen. 

2. zastanawiam się, jak to jest z tym znaniem Jego głosu. Bo skoro wierzymy każdemu, kto pi*** głupoty w Jego Imię, to znaczy, że nie znamy Jego głosu. 


wieczorem:


Zupełnie przypadkowa realizacja zadania, bo na spacerze złapał mnie deszcz.



I niech mi ktoś powie, że gągolica nie wygląda jak dinozaur.


W sumie ptaki to takie gady, no. :P

Więcej ciekawostek :P zaraz na ważce.

1200.

piątek, 9 maja 2025

matury

 są nieciekawe - trwają sobie w najgorsze i jeszcze parę dni. Po maturze pobiegłam na ogród i nastawiłam fotopułapkę. Hm, ja widziałam tylko bogatki i mazurki, a pułapka złapała kapturkę


sójkę


kiepsko bo kiepsko, ale pierwiosnka też


bogatkę samotną



i w towarzystwie kapturki


tej oto kapturki



o, i pleszka była


i kos.


a nawet dwa kosy. 


A te zdjęcia z ręki - oto kos




i dwa drozdy.




Bioróżnorodność ornitologiczna. 


PS. Obawiam się, że mama wymyśliła sobie jakiegoś papieża Jana (nie Pawła) i kilka razy mnie dziś pytała, to kto właściwie jest tym papieżem, Jan czy Leon, bo w telewizji (czy w radiu?) ciągle o jakimś Janie mówią. Ktoś może ma pomysł, skąd ona wzięła papieża Jana? Jakieś alternatywne konklawe było może, a ja nie wiem? :P

1198.

czwartek, 8 maja 2025

no to mamy

 papieża. Próbowałam wyczytać coś o nim pomiędzy amerykanskymy linijkami na ichniejszych portalach - na razie nic. Ani specjalnych zachwytów, ani wielkiego buuu, ani od zaciekłych tradsów, ani od liberalnych modernistów. Może jeszcze u nich noc. Może jutro. 

A ja znowu walczę w ogromnym syfem na 9/10 policzka i już naprawdę sama nie wiem - może powinnam za każdego syfa odprawiać modlitwę dziękczynną, coś by z tego było dobrego przynajmniej. Leki nie działają, dieta nie działa, prośby nie działają, klnięcie w żywe kamienie też nie, może by tak w tą stronę właśnie: Panie Boże, dzięki za wszystkie cztery aktualne syfy na moim pysku, bądź uwielbiony za tych wszystkich upierdliwych ludzi, którzy pytają mnie, co mi się stało i sugerują najróżniejsze i najpoważniejsze choróbska, daj mi jeszcze milion syfów, milion milionów, dziś, teraz, w tej chwili, niech mi się na mordzie nie mieszczą, niech wyskakują piętrowo, dwupiętrowo, dziesięciopiętrowo, amen. 

:P

Poza tym matury, ogród, 


ptaki




kwiaty


motyle


i zimno, i susza. Zaraz będę zabierać rozsadę dyni z balkonu, bo zapowiedzieli przymrozek. 

1197.

środa, 7 maja 2025

motylek

 

szukam i szukam... i nie ma. (Gdybym była neonem po którymś tam skrutinium, mogłabym zaśpiewać, że szukałam motyla mojego życia, szukałam i nie znalazłam. :P No ale nie jestem i śpiewać o szukaniu mi chyba nie wolno. :P)


Nie ma, prawda? 


Prawda? Nieprawda. Jest.









Paź królowej. U mnie zdarza się może jeden na rok. 

Poza tym znowu odsiedziałam swoje na maturce, jutro kolejna, w piątek następna, moja ostatnia w poniedziałek - potem też są, ale akurat ja nie mam dyżuru, tylko lekcje. No i cóż, widzę, że niektórzy mają stanowczo za dużo wolnego czasu i źle ten czas wykorzystują, ale czy to twoja sprawa, babo, w końcu? Jak ktoś bardzo chce zmarnować sobie życie doczesne i wieczne, jego wybór w końcu, nie. Ty już swoje zrobiłaś. W tej akurat sprawie więcej niż ktokolwiek na tym durnym łez padole. Na sądzie ostatecznym nie spuścisz głowy. Więc wyluzuj. 

Poza tym nieustannie usiłuję doprowadzić ogród do porządku i nie bardzo mam już gdzie składować chwasty i liście, wszystkie worki kompostowe pełne. A tu plewić trzeba. 

No i konwalie kwitną.


1196.