złapała kilka sikorek i kawki.
Natomiast ja złapałam kilka chwil wolnego czasu i uciekłam szukać jesieni.
Na rżysku kukurydzianym po kombajnie zebrałam całą siatę ominiętych przez ciężki sprzęt kukurydzianych kolb. Będą na zimę dla ptaków.
A zimy chwilowo nie widać.
Noce zimne, dni ciepłe, rano na trawie siwy mróz, w południe człowiek poci się w sweterku. Może dlatego, może dla czego innego znowu jestem cała w syfach, dalej nie wiem - hormony, alergia czy wirus. Nie chce mi się tego badać, jak mi nie przejdzie przez najbliższe dwa lata, zajmę się tym na emeryturze.
1097.
Nawet ruda jest! Spotkałam taką w piątek w Warszawie, ale nie było szans na foto.
OdpowiedzUsuńZa to w drodze powrotnej z ZG pierwszy raz w życiu przeszedł nam przed autem jeleń. Z porożem jak się patrzy. Dobrze, że za nami nikt nie jechał...
oo, z jeleniem daawno się nie widziałam... były sarny, daniele, nawet łosie, a jelenia nie było.
Usuńruda nie chciała się sfotografować i dlatego taka nieostra.
Ty zbierasz kolby kukurydzy, a ja wygrzebuję orzechy włoskie, które wiewiórka zakopuje w naszym ogrodzie. Są pyszne :) no i nie będę ich musiała wyrywać wiosną kiedy wykiełkują. Wystarczy, że sójki sadzą mi żołędzie i co roku wyrywam dęby z korzeniami.
OdpowiedzUsuńoj, ja też wyrywam i dęby, i leszczyny, i orzechy włoskie...
Usuń