w Kazimierzu. Przy trochę chłodnej pogodzie i na wariackich papierach :P, wymyśliła, wzięła i pojechała. Wróciła zmęczona po dobrym jubileuszowym obiedzie :P , rozwaliwszy doszczętnie sandały - no, w końcu i lato już się kończy. Już i zieleń zrudziała, i niebo bardziej jesienne.
Tylko czapla tradycyjnie siwa.
1306.
Ładnie tam. Jak byłam to było tam strasznie dużo ludzi.
OdpowiedzUsuń