to kiedyś była cała klisza... dwie takie klisze brało się na dwutygodniowe wakacje - i starczało.
Dziś weszłam do parku i po kliknięciu pierwszego zdjęcia
zaświeciła mi się czerwona dioda sygnalizująca padnięcie baterii. Zum co prawda działał już kiepsko,
ale 24 zdjęcia na padniętej baterii udało mi się jeszcze złapać. To są perkozki. Mama
mozolnie karmiąca drób.
Dwa droby.
Słodziaki.
Trochę bliżej, więc bez konieczności nadwyrężania zuma, pływał perkozek tegoroczny, ale już podrośnięty i najwyraźniej samodzielny
.
I na tym etapie polowania aparat już w ogóle nie dał się włączyć. A szkoda. Bo było jeszcze stadko piegż, kowalik, kilka młodziutkich wiewiórek.
Jak zwykle podchodzą pod strzał :) wtedy, kiedy wiedzą najwyraźniej, że dziś nie mam z czego strzelać. Telefon to prymityw.
A potem było dłuuuugie czekanie osłodzone milionem telefonów od i do Magdy :) - czekanie tym dłuższe, że najwyraźniej od dziś z Lbl do mnie jedzie się przez Żyrzyn :P - taki żarcik sytuacyjny dla zorientowanych w lokalnej geografii. No ale w końcu kto miał dojechać, dojechał, pizzęśmy zjedli, imieninowa świeczka o sma... ee... zapachu winogron działa bez zarzutu.
Zapach raczej świeżego soku winogronowego niż wina, bardzo przyjemny, nigdy dotąd takiej nie miałam. Co do ilości owocu, hm. Może kiedyś jakiś zobaczę. Kiedyś mówiliśmy, że owoc bywa jak owoc poziomki - mały, niewyglądny i wcale nie na tym krzaku, któryś zasadził, tylko na dziesiątym z kolei malutkim krzaczku, jaki wyrósł gdzieś hen hen na końcu poziomkowego wąsa.
1301.
Byłam ciekawa, jaką świeczkę dostaniesz :))) Cudna!
OdpowiedzUsuńWiesz, ja lubię wino :) ale twoja była słodsza :)
UsuńTeż lubię, tylko białe :) Obie są super
UsuńNo są, są... :)))
Usuń