w ogrodzie moim:
Obawiam się, że kwitną już marcinki.
Słoneczniki wybujały jak złoto :). Bo brzoza już też się złoci.
Susza straszliwa, nic tylko podlewam. A jesień idzie, idzie.
Mama skończyła dziś fizjoterapię i jeden obowiązek z głowy. Próbowałam porobić opłaty i zupełnie mi się wszystko pokręciło, jakieś dziwne komunikaty odkrywam, że już mam popłacone :P. No, może nie odetną.
Życzenia imieninowe nadal spływają, trochę opornie - jak przystało na świat, w którym wypada obchodzić urodziny. Czemu urodziny? To już lepiej świętować każdy nabyty kilogram chyba niż każdy odhaczony rok życia. Kilogram to nabyty konkret, a rok można z powodzeniem zmarnować i zwykle właśnie takie zmarnowane lata odhaczamy, i co tu do świętowania niby.
1302.
Moje wrzosy bardzo za nami tęskniły gdy byliśmy za morzami. Jeden z tej tęsknoty odszedł. O dwa inne walczę jeszcze. A tak się cieszyłam, że przetrwały zimę.
OdpowiedzUsuńto są te, które akurat przeżyły - i to jest mniej niż połowa z tych, które posadziłam.
Usuń