całodobową pracę w skansenie z zakwaterowaniem, służbowym czarnym kotem i pojazdem, może być miotła. Jako baba jaga. :) A poważnie - chyba nadaję się do skansenu bardziej niż do XXIwiekowej rzeczywistości. Były chwile, że czułam się jak u siebie w domu.
Oooo, taki właśnie ganeczek
Więc jak będzie z tym służbowym czarnym kotem? Hę? :)
Ze skansenowych ciekawostek: konie podszczypują kozy
Matka Boska w bimbrowni pilnuje, żeby nie wyszło nieochrzczone :)
w zamian osy pilnują kapliczek, zasłaniając je piersią własną pręgowaną
w cerkwi zgodnie mieszkają wszyscy święci Pańscy z całego ikonostasu
gdy tymczasem w kościele za balaskami aniołowie porywają do nieba trochę zdziwioną Matkę Bożą, na co zupełnie nie zwraca uwagi kolejny święty w czerwonym przedsoborowym ornacie.
Osa by przypilnowała, ale jej tu nie ma.
Nie ma też dentysty, bo po 12.00 nie ordynuje.
a fryzjera nie było zupełnie nie wiedzieć czemu. Może wyszedł, bo nie miał klientów?
Nie masz pojęcia jak mi do serca trafił ten wpis. Co prawda ja chyba liczę na nieco inne lokum (jakieś górki?) ale, kurczę, dawno nie byłam w skansenie. A ten lubelski to bym chętnie zobaczyła.
OdpowiedzUsuńOwca zadowolona z bycia owcą made my day.
Pokażę te zdjęcia Teściowej, może jakieś dobre wspomnienia ruszą (choć ona nie ze wsi).
Nieustająco zapraszam Was do nas. Przenocować nie mam gdzie, ale mogę pomóc coś znaleźć i oprowadzę wszędzie - tylko obawiam się, że w wąwozach się zakochasz i góry będą zazdrosne.
Usuń