łikend okazał się być słodko-gorzki. Z powodu ostrego zapalenia zatok, równie ostrego zapalenia skóry na mordzie, a po drugiej stronie z powodu pięknej pogody, kilku wypadów poza miasteczko, kilku dobrych spotkań, dobrych rozmów z kimś, kogo daaawno już nie widziałam (pozdrawiam Łódź i Gliwice) - i tak jakoś za szybko te dni mi minęły.
Od dziś znowu jestem w pracy. A tymczasem zakwitły róże.
931.
U mnie drugiego maja zakwitła róża Maigold (normalnie zaczyna po dwudziestym). A dzięcioły niestety nie zamieszkały w pracowicie wydłubanej dziupli :(
OdpowiedzUsuń... a gniazdo moich ogrodowych raniuszków prawdopodobnie padło łupem kota... :( nie wiem, czy ocalały, czy jeszcze będą próbować gdzieś się gnieździć w tym roku, w każdym razie bardzo misternie wydziergane gniazdeczko leżało na trawie...
UsuńGliwice też pozdrawiają - i Puławy i Łódź :)
OdpowiedzUsuńGliwice chcą książkę? ;)
UsuńNo peeewnie - tyle już o niej słyszały... :P
Usuńok, jak dobrnę na pocztę, to do ciebie też poleci.
Usuń