a tak naprawdę to są śniedki - i to te, które od zawsze chciałam mieć w ogrodzie, kilka razy kupowałam, ale jak dotąd okazywały się zupełnie inną rośliną. A tym razem trafione-zatopione. To właśnie ten śniedek. W odróżnieniu od zwykłych, też pięknych:
Zrobiło się chłodniej i dobrze, bo 30 stopni na początku maja to była przesada. Dopieszczam ogród, myję po kolei okna, na razie u mamy, pracuję. Niestety nadal czuję, gdzie mam zatoki - a nie powinnam tego czuć. :P Matury w toku, ale jakoś w tym roku przebiegają daleko obok mnie :P, naprawdę robię ten staż na emeryta raczej.
933.
Asfodele jak nic.
OdpowiedzUsuńA ja czekam co mi wyrośnie z wysianych kwiatków. Na balkonie, więc skromnie.
Oprócz chabrów i maciejki - to wiem, że to to.
I zaczynam marzyć o tym, by mieć do ogarniania jedna działkę ( życiową) a nie jakieś kilkanaście.
oj, ja też...
Usuń