- to chyba będzie hasło przewodnie tegorocznych naszych wakacji. Najpierw ślimaki.
więc jest nadzieja, że i ślimaki powrócą.
Potem zginął wiatrak.
I odnalazł się dopiero po obiedzie.
Zaginął i odnalazł się także breloczek od kluczy Magdy.
I nienienie, wcale, zupełnie nie wylądowałyśmy dziś w Kazimierzu.
Który, nota bene, ma na obrazku trzy ręce - jeśli ktoś wie dlaczego, prosimy o komentarze. Ale w Kazimierzu naprawdę dziś nie byłyśmy. Posłuchałyśmy Słowa z godziny czytań - o Eliaszu pod janowcem - i wylądowałyśmy pod Janowcem.
A potem w Janowcu.
Razem z nami było chyba z sześć pustułek
wiewiórka nieznanego mi imienia
jaskółka Józefinka
fruczak-koliberek
a ponadto drzewo zasadzone nad płynącą wodą.
Ponadto w naszej łazience zamieszkał nowy wąż do prysznica, mam nadzieję, że niejadowity i nie dusiciel. A w garnku zamieszkały ogórki.
A jedzenie u Czarnej Damy serdecznie polecamy.
1264.
U mnie fruczaki furczą wieczorami (bardzo jestem ciekawa, kto wymyśla te wszystkie nazwy), a zająca nie widziałam wieki całe, więc cieszę się, że zagościł na Twoim blogu.
OdpowiedzUsuń