zabłądziłam dziś na mszę dzieciaków z białego tygodnia - nie wiem, osiem lat ma toto czy dziewięć, w kościele ostatnio było na własnym chrzcie, a po zakończeniu białego tygodnia przyjdzie jeszcze na komunię rocznicową, może na bierzmowanie, ślub i pogrzeb, nie wie toto, kiedy trzeba wstać, usiąść, klęknąć, przeżegnać się, z tekstów mszalnych umie odpowiadać tylko i z duchem twoim i Ojcze nasz - ksiądz kończył mszę z widocznym pośpiechem, żeby towarzystwo nie zdążyło się za bardzo znudzić, bo mogłoby stać się niebezpieczne. :P
No ale chodzi mi o kazanie. Na kazaniu ksiądz zaczął od tego, czy dzieciaki wiedzą, co to znaczy "rozproszyć się" - no i zonk, bo ksiądz wyraźnie miał w kluczu, że to znaczy "rozbiec się w różne strony", podczas gdy dzieciaki uparcie twierdziły, że chodzi o "nie zwracać na coś uwagi, nie koncentrować się na czymś". I się nie dogadali, zatem ksiądz drastycznie zmienił bieg kazania, przechodząc do realnej obecności Jezusa w Eucharystii. Usiłował zagadać o cudach, ale temat nie okazał się chwytliwy, więc ksiądz skwitował tylko, że ludzie nie wierzą w Prawdziwą Obecność i w tym kościele na pewno jest ktoś, kto nie wierzy. I skończył.
We mnie, oczywiście, natychmiast zadźwięczało, że on uważa, że to ja nie wierzę :P - i że jeśli Kiedyś Ty mi Powiesz, że Twoim zdaniem ja nie wierzę w Eucharystię, to nawet się nie zdziwię. :P W ogóle uważam, że Masz na mój temat jak najgorsze zdanie i nie chodzi o prawdę, tylko o to, że ja zawsze wszystko źle, a nawet jak przypadkiem dobrze, to i tak do dupy. No. A jeśli przez przypadek on akurat nie mówił o mnie - to zadźwięczało we mnie jeszcze mocniej: jakim prawem on ocenia czyjąś wiarę - i że jeśli mówi "bezbożniku", to ciekawe, czy wie, czego jest winien.
A poza tym jest niemiłosiernie gorąco i ogromna susza.
1221.
Był kiedyś w Warszawie ksiądz (znam to z opowieści, na żywo nigdy go nie spotkałam), który w ramach kazania mówił jedno zdanie, a potem była chwila ciszy i już. Bardzo często marzy mi się coś takiego.
OdpowiedzUsuńCzasem mi się marzy tylko ta chwila ciszy. Analogicznie ostatnio najbardziej cenię spowiedników, którzy nic nie mówią poza formułką rozgrzeszenia.
UsuńKs. Hoinka od św. Marcina. Święty człowiek, dobry spowiednik. Lóm.
UsuńOj, nie ręczyłabym za nikogo, mam bardzo złe doświadczenia z ręczeniem za.
Usuń