piątek, 12 lipca 2024

jakaż ja się sentymentalna robię

 na starość... :)))

Dotarły. Trochę powycinane miejscami :P, powyrywane są plansze gier, no cóż - ja swoje książki traktowałam tylko gorzej. 



To jest ta strona z pelargonią właśnie. I nie zdziwiłabym się, gdybym znalazła gdzieś w którymś tomie o bocianach i sianie opowiastkę jakąś. :P

A poza tym nadal jest niemożliwie gorąco i być może to powoduje namnożenie się moich syfów. A być może ma to coś wspólnego z 25 dniem cyklu. Który oby w końcu poszedł w cholerę raz a dobrze. Nie doczekam się...

A poza tym posprzątałam kolejny pokój, zostały mi do umycia okna - nie da się myć okien w temperaturze plus 33, płyn paruje. Muszę poprać i powiesić firanki, ogarnąć przedpokój i łazienkę. Szczególnie łazienkę, żeby dało się do niej wejść. 

997.

10 komentarzy:

  1. Ha. Marię Kownacką znam, ale tych książeczek nie znam. Może ja za stara jestem? Bo u nas się kupowało naprawdę mnóstwo książek, a tego nie było.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One są z lat 70tych, zgaduję, że mogły być oparte na serii wcześniejszych słuchowisk radiowych dla dzieci (Kownacka robiła takie rzeczy) albo artykułów do Świerszczyka (tego dla dzieci, dla dzieci... :P) czy innej dziecięcej gazetki, i zostały niezależnie być może od autorki zebrane i wydane w książki. Swoją drogą, Kownacka to dla mnie fenomen. Literacki, światopoglądowy (Dzieci z Leszczynowej Górki to fenomenalna indoktrynacja komunistyczna, a Kownacka przecież miała coś wspólnego z powstaniem warszawskim?), przyrodniczy, edukatorki i w ogóle. Kiedyś z nią pogadam. :P

      Usuń
  2. Tak, pamiętam :) Może dlatego tak lubię pelargonie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) teraz Murzynek pod pelargonią by nie przeszedł, rasistowski jest :P

      Usuń
  3. Ojej! Jak ja to lubiłam! Mieszkając w bloku tęskniłam za tymi różnymi działaniami ogrodniczymi. W tomie "Przedwiośnie" były jakieś mini-bukieciki z forsycji wsadzonej do skorupek po jajkach. Ależ mi się to podobało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dziś się zastanawiałam, jak wyjąć jajko ze skorupki, żeby jej nie uszkodzić (to nie może być wydmuszka, bo się wody nalewa) i że przecież to śmierdzi...

      Usuń
    2. Zjeść jajko na miękko i użyć połówki skorupki jako mini-wazonika?

      Usuń
    3. No i właśnie to będzie śmierdziało. :P Nie da się dokładnie wyjeść jajka na miękko ze skorupki przez nadtłuczony czubek. Chyba że ktoś zdeterminowany zakopie takie niedojedzone jajko w mrowisku na miesiąc. :P Mrówki wyczyszczą.

      Usuń
    4. Wybić surowe, jajko uderzając ostrym nożem mniej więcej w 2/3 wysokości, jak nie chce wypłynąć to wytrząsnąć. Dobrze wybrać łyżeczką białko, przyklejone do błony od strony komory powietrznej. Skorupkę dobrze przesuszyć kilka dni. Gwarantuje, że nie będzie śmierdziało.

      Usuń
    5. chyba wierzę na słowo...

      Usuń