winter bucket list

winter bucket list

piątek, 5 lipca 2024

gdyby

 mnie było trzy, jedna mogłaby się skoncentrować na zadowoleniu mamy, a dwie pozostałe może dałyby sobie radę z resztą spraw. :P Jak zakupy, pranie, sprzątanie, naprawianie podartych ubrań, gotowanie, jedzenie, spanie i takie tam. Gdyby mnie było cztery, czwarta załatwiałaby spotkania towarzyskie. A gdyby mnie było pięć, to ta piąta mogłaby powiedzieć całemu światu, żeby się od***ł, dał mi święty spokój i schować się gdzieś, gdzie nikt nic by ode mnie nie chciał ani nie oczekiwał. Najlepiej w ogródku albo na wąwozach i z aparatem fotograficznym w torebce. :P A, o pracy zawodowej z okazji wakacji zapomniałam. To by była ta szósta ja, a może i siódma.

Niestety, jestem jedna i muszę sama dać sobie radę z całym nawałem spraw, na które naprawdę nie mam ochoty. Priorytetem jest, jak zawsze, żeby cały świat dookoła mnie był ze mnie zadowolony :P, a cała reszta (czyli ja) się nie liczy. Tylko że do zadowolenia reszty świata powinno mnie być co najmniej kilka. Że nie wspomnę, że do skutecznego zadowolenia niektórych z tej reszty nie spełniam ani jednego z niezbędnych warunków. Więc przechlapane.

Zadawalanie całego świata jest u mnie czysto egoistyczne, obawiam się. Otóż logika jest taka, że świat zadowolony nie czepia się o nic i niczego nie chce. Więc lepiej go uprzedzić i zadowolić, zanim zacznie się czepiać i czegoś domagać. I wszystko byłoby ok, gdyby mnie było z siedem... bo jedna nie wyrabiam.

Nawet puszczyk się ze mnie, idiotki, śmieje :klik:.

Na jego cześć na moim balkonie zamieszkała sowa.


Sowa w ciemności świeci oczami.


I generalnie to widać wtedy głównie oczy.


I to, że ta sowa działa, znaczy świeci, jest jedynym, co mi się dzisiaj udało. :P. No nie, w sumie to wysłałam też umowę do wydawnictwa. Ha. 

990.


3 komentarze:

  1. Trudny rachunek8 lipca 2024 14:15

    Szły raz drogą trzy kaczuszki,
    Grzeczne, że aż miło:
    Pierwsza biała, druga czarna,
    A trzeciej nie było.

    Na spotkanie tym kaczuszki
    Dwie znajome wyszły:
    Pierwsza z krzaków, druga z sieni,
    Trzecia prosto z Wisły.

    Aż tu jeszcze jedna idzie,
    Bardzo wesolutka,
    Idzie sobie, podskakuje,
    A ta druga smutna.

    Siadły wszystkie na ławeczce,
    Wtem dziewiąta krzyczy:
    "Pięć nas było, a jest osiem!
    Kto nas wreszcie zliczy?"

    Na to mówi jej ta trzecia:
    "Sprawa bardzo trudna!
    Wyszłam pierwsza, przyszłam szósta,
    Teraz jestem siódma!"

    I nie mogły się doliczyć,
    Nic nie wyszło z tego,
    Więc do domu, choć to kaczki
    Wróciły gęsiego.

    Julian Tuwim

    OdpowiedzUsuń

Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.