mnie było trzy, jedna mogłaby się skoncentrować na zadowoleniu mamy, a dwie pozostałe może dałyby sobie radę z resztą spraw. :P Jak zakupy, pranie, sprzątanie, naprawianie podartych ubrań, gotowanie, jedzenie, spanie i takie tam. Gdyby mnie było cztery, czwarta załatwiałaby spotkania towarzyskie. A gdyby mnie było pięć, to ta piąta mogłaby powiedzieć całemu światu, żeby się od***ł, dał mi święty spokój i schować się gdzieś, gdzie nikt nic by ode mnie nie chciał ani nie oczekiwał. Najlepiej w ogródku albo na wąwozach i z aparatem fotograficznym w torebce. :P A, o pracy zawodowej z okazji wakacji zapomniałam. To by była ta szósta ja, a może i siódma.
Niestety, jestem jedna i muszę sama dać sobie radę z całym nawałem spraw, na które naprawdę nie mam ochoty. Priorytetem jest, jak zawsze, żeby cały świat dookoła mnie był ze mnie zadowolony :P, a cała reszta (czyli ja) się nie liczy. Tylko że do zadowolenia reszty świata powinno mnie być co najmniej kilka. Że nie wspomnę, że do skutecznego zadowolenia niektórych z tej reszty nie spełniam ani jednego z niezbędnych warunków. Więc przechlapane.
Zadawalanie całego świata jest u mnie czysto egoistyczne, obawiam się. Otóż logika jest taka, że świat zadowolony nie czepia się o nic i niczego nie chce. Więc lepiej go uprzedzić i zadowolić, zanim zacznie się czepiać i czegoś domagać. I wszystko byłoby ok, gdyby mnie było z siedem... bo jedna nie wyrabiam.
Nawet puszczyk się ze mnie, idiotki, śmieje :klik:.
Na jego cześć na moim balkonie zamieszkała sowa.
Sowa w ciemności świeci oczami.
I generalnie to widać wtedy głównie oczy.
I to, że ta sowa działa, znaczy świeci, jest jedynym, co mi się dzisiaj udało. :P. No nie, w sumie to wysłałam też umowę do wydawnictwa. Ha.
990.
Sowa świeci i straszy?
OdpowiedzUsuńczemu straszy?
UsuńSzły raz drogą trzy kaczuszki,
OdpowiedzUsuńGrzeczne, że aż miło:
Pierwsza biała, druga czarna,
A trzeciej nie było.
Na spotkanie tym kaczuszki
Dwie znajome wyszły:
Pierwsza z krzaków, druga z sieni,
Trzecia prosto z Wisły.
Aż tu jeszcze jedna idzie,
Bardzo wesolutka,
Idzie sobie, podskakuje,
A ta druga smutna.
Siadły wszystkie na ławeczce,
Wtem dziewiąta krzyczy:
"Pięć nas było, a jest osiem!
Kto nas wreszcie zliczy?"
Na to mówi jej ta trzecia:
"Sprawa bardzo trudna!
Wyszłam pierwsza, przyszłam szósta,
Teraz jestem siódma!"
I nie mogły się doliczyć,
Nic nie wyszło z tego,
Więc do domu, choć to kaczki
Wróciły gęsiego.
Julian Tuwim