poniedziałek, 22 sierpnia 2022

opowieść o poduszkach

 mieszkając w czasie remontu u mamy, reodkryłam poduszkę.


Poduszka z historią pewnie tak długą jak moja :P, pamiętam ją od zawsze z domu babci spod Chełma, teraz spłowiała, wytarta i pamiątkowo-muzealna. Z nudów złapałam kawał kanwy i spróbowałam ją odtworzyć. Wyszło mi takie coś na motywach.


Ja robiłam małe krzyżyki na drobnej kanwie, 2 na 2 zamiast jednego dużego krzyżyka nakładanego ze wzoru babci, a i to wyszło za małe i trzeba było za przeproszeniem tęczową obwódkę dorobić.

Potem wzięłam się za konserwację autentyku.


Nakładałam te nakładane krzyżyki w miejsca, gdzie nici się wytarły, zostawiając maksymalnie dużo nici oryginału. O ile ze szczenięctwa pamiętam pierwowzór, był kolorystycznie jakoś pomiędzy wersją odzyskaną a nowopowstałą. Ale spoko, ta nowa też zblaknie i się wybrudzi. :P 

I teraz poduszka ma dwie strony. 



Z innych. Przeraża mnie perspektywa zaczęcia roku szkolnego, przeraża mnie perspektywa zakupu nowych mebli... pewnie niejeden socjodebil w mojej sytuacji stwierdziłby jak ja, że w sumie bez mebli też jest w domu dobrze i po co jakieś nowe, no. :P 

348.

2 komentarze:

  1. Ale świetny pomysł!
    Poduszka z historią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chwilami nawet pachniała tamtym domem. Tamtego domu już nie ma... tylu rzeczy nie ma i tylu ludzi. Zaczyna mi to przeszkadzać. :P Chyba się starzeję.

      Usuń