czwartek, 25 sierpnia 2022

no to dycha

  Nam stuknęła... czy raczej stuknie za kilka godzin. Rzadko które ze znanych mi małżeństw osiąga taki staż :P. I ostatnio rzadko który ksiądz. Albo odchodzą, albo umierają w podejrzanych okolicznościach... Pamiętasz, 10 lat temu to był zupełnie inny świat... świat  sprzed wojny, sprzed pandemii, sprzed skandali takich i innych. Jeszcze ludzie bywali trochę inni. A może tylko we mnie było więcej - nie wiem - wiary, optymizmu, naiwności.

Tego mi ubyło. Przybyło parę kilo i dużo siwych włosów, poza tym chyba jednak wszystkiego mi ubywało...  Myślałam dziś w nocy, że tyle mi przez tą dekadę Odebrałeś. Że w zasadzie nie zostało już nic. Może oprócz upartej wierności. Która i tak okaże się nic nie warta. 

Chciałabym, żeby to było inaczej. Inny świat, inny Kościół, inni ludzie. Wiedzieć, że Jesteś, że Prowadzisz, że nie jest Ci wszystko jedno. Że jestem tu po coś komuś potrzebna. No ale. Prawdopodobnie po tej stronie życia niczego dobrego już nie zobaczę. Ani niczego złego nie odwidzę. 

Napiszę jeszcze raz. Nie wiem, czy teraz miałabym odwagę wejść w konsekrację. Ze świadomością, że wchodzę w taki właśnie Kościół i w takie właśnie zmaganie, i w taką sytuację, że Ty nie Pomożesz. Ale jak hobbit w Rivendell - nawet gdybym wiedziała i nie miała odwagi, byłabym bardzo nieszczęśliwa, że odwagi nie mam. 

Nie wiem, Panie, co dalej z tym moim, nie, z tym Twoim życiem. Nie mam już żadnych pomysłów. Mam coraz bardziej dość. Tia wiem, to, że ja nie widzę drogi, że jej teraz nie ma, nie oznacza, że jej kiedyś nie Otworzysz. Jeśli Zechcesz. Ale czy Zechcesz? Dla baby? Jak dotąd, nie Chciałeś... może nie Chcesz wiedząc, czyje trupy musiałyby wtedy leżeć na brzegu Morza. Więc lepiej już niech baba nie przechodzi, prawda? 

Ja nie muszę przechodzić, Panie. Te 10 lat termu tyle myślałam, tyle mi się wydawało. Teraz już nic nie myślę i nic mi się nie wydaje. Nie wiem, może tak było z Miriam po ukrzyżowaniu - może Ona jedyna wtedy wierzyła, że zawalenie się wszystkiego nie oznacza przekreślenia Bożych obietnic. Jeśli jakieś były...

Nie wiem, Panie. Nic mi nie Musisz pokazywać ani udowadniać. Chciałabym zobaczyć drogę przez Morze i te trupy na brzegu, i śpiewać Ci hymny. Pewnie nigdy tego nie będzie, no. Nie musi. 

Ciągle bardzo Cię kocham. Wiesz?

351.

4 komentarze:

  1. 10 lat wierności i miłości. To jest coś.
    I pamiętam jak poważna wydawała mi się tamta rocznica. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo zastanawiałam się nad stosownymi życzeniami, ale że nic stosownego nie przychodzi mi do głowy, to może tak jak przy związkach ludzko-ludzkich: Oblubieńcowi gratulujemy, Oblubienicy życzymy duuuuużo cierpliwości ;)

    A poważniej - bardzo się staram, żeby nie pokładać wiary w człowieku. Ale tak mi się wydaje, że nawet jak wszystko legnie w gruzach, a ostatni papież spakuje rzeczy do małej walizeczki i wyjedzie w nieznane, to na tych gruzach będzie siedzieć Adaneth i odmawiać różaniec. I to wydaje mi się ważne jak nie wiem co. Za tę wściekłą, zajadłą wierność - szacun i rispekt, i obyśmy tak wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki. At the least we will do that, jak powiedział Theoden. W odpowiedzi na: But you are like to find only ruined walls in seven days from now, unless other help unlooked-for comes. Still, you may at the least disturb the Orcs and Swarthy Men from their feasting in the White Tower.

      Może o to właśnie chodzi w tym całym powołaniu.

      Usuń