niedziela, 14 sierpnia 2022

opowieść o architekturze

 dobrze było tam być. Z tymi ludźmi. Dziękuję :kwiatuszek:.


Najpierw drewniany kościółek z lożą honorową dla sponsora :). 



Okienko loży widoczne za okapem :) ambony. Łatwo mi sobie wyobrazić, że w loży z widokiem na prezbiterium zasiadali jacyś szesnastowieczni potentaci, szczególnie zasłużeni dla parafii. To były czasy, kiedy mszę głównie obserwowano (albo i nie :P), więc oddzielne wejście z zewnątrz (schodki patrz niżej) stanowiło raczej udogodnienie (nie mieszano się z plebsem) niż niewygodę.



Punkt drugi: katedra z polewanymi, emaliowanymi czy szkliwionymi może cegiełkami.


Takie cegiełki, najczęściej czarne, ale też jasne lub zielone, przewijały się na różnych budynkach na tyle często, że zastanawialiśmy się nad ich pochodzeniem i rolą. Prawdopodobnie świadczyły o statusie ekonomicznym użytkowników lokalu.

To już niegdysiejsza poczta:



(tia wiem, słońce mi świeciło w obiektyw...)

Punkt trzeci: bardzo, bardzo stary kościół...  koronkowa robota.






Z tego kościoła taki oto kwiatek, autentyczny, aczkolwiek nie wiem, czy se ktoś po prostu jaj nie robił :). 


:)))


Punkt czwarty. To już Łódź. Stajnia jednorożców.


właśnie takich:



Punkt piąty - kaplica dominikanów. 


I że bonum est praestolari cum silentio. I że łatwo jest gadać kazania o kryzysach, pod malutkim warunkiem, że samemu się akurat w kryzysie nie jest. 


Punkt szósty: kolejny kościół. Św. Antoniego i Jana, nienienie, wcale nie świętej Tereski, nie. :) Nie.


I że w moim przypadku to jest kwestia wierności. Może walki o wierność. 

340. Jeszcze trochę mniej niż tysiąc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz