Ale w ogóle nie mam siły na nic. Na dole batalia z planem, na górze ataki ruskich dronów, do tego nieustające gorąco i susza, ciągle nie mogę dozdrowieć po ostatnim przytruciu - i tak mijają kolejne dni. I tia, widzę - najbardziej rzeczywiście boli mnie, kiedy mam najlepsze intencje, a spotykam się z oskarżeniami i potępieniem. No ale chyba tak już w życiu musi być i tyle.
Dopiero dziś zauważyłam, że w niedzielę z małym łosiem była mama.
Widać?
Chciałabym móc się schować jak ta mama łosia, żeby wszyscy dali mi św. Spokój - na jakiejś odległej planecie albo na takim zadupiu, że nawet drony zawracają. Nie musieć tłumaczyć się, że żyję, ani za to przepraszać. Ani z tego/za to, że nie jestem wielbłądem.
Ani, niestety, łosiem.
1320. Ten odcinek sponsorował Łokietek Władysław.
Mam nadzieję, że blisko Twojego domu nic nie spadło. Ale i tak strach.
OdpowiedzUsuńStrach jest taki sam i pod Łodzią, i pod Gdańskiem, i gdziekolwiek. Jak ktoś się łudzi, że do niego dron nie doleci, to się łudzi. :P Akurat koło mnie nic nie spadło, ale koleżanka z WOTu ma non stop wezwania do stawienia się.
Usuń