ale jest przepotwornie zimno. Na dworze ledwie dziesięć, w pracy nie grzeją, wracam do domu zmęczona zimnem, kichająca i niestety nadal żołądkowo obolała. I najchętniej bym wlazła pod kołdrę i spała, a tu lekcje trzeba przygotować, z mamą posiedzieć, zrobić to, sio i owo - a dzień już krótki, wcześnie się kończy, późno zaczyna. Dziś budzik postawił mnie na nogi w środku ciemnej, deszczowej nocy :P.
Zaczynam kupować dzieciakom prezenty pod choinkę. Stawiam na rzeczy kreatywne: pomaluj, przyklej, poskładaj. Podobać się pewnie nie będzie :P, ale zawsze zajmie trochę czasu. No i kalejdoskopy, koniecznie dwa, bo jeden zostałby rozbity podczas walki o to, kto ma go oglądać w tym, dokładnie w tym momencie. :P Bo jak nikt nie chce, to nikt. A jak ktoś chce, to od razu chcą wszyscy.
Chciałabym kupić Malątku maskotkę konika z dzieckiem-źrebaczkiem - identyczną jak na ostatnie święta, ale ta poprzednia zaginęła w czasie wakacyjnych wojaży i płacz, a w każdym razie chlipanie, trwa do tej pory. Jeśli dowiozą takie maskotki w ogóle.
Jak widać, ta wczesna hm zima :P już mnie nastraja adwentowo. A tymczasem jesień, chmurzyska, żółknące liście, szarobure mgły.
Brrrrr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.