niedziela, 8 października 2023

kilka zdjęć nieoczywistych

 i jesiennych. Chyba jakieś dzikie gęsi? Odlatują. 


Pojawiły się za to kormorany, równo z pierwszym nocnym przymrozkiem na północy Polski. 


Tą czaplę jestem gotowa wysłać na wystawę fotografii artystycznej bez filtra.



Może razem z tą mewą.

W ogóle to jest ziąb, wieje, ciśnienie skacze i łeb boli. 

i wtyki amerykańskie tęsknią za ciepłym kącikiem. Przez szybę.


W tym zimnie odbywał się wyścig po kremówki - już nawet nie papieskie - i zastanawiam się, kiedy kremówki zagnieżdżą się w polskiej tradycji około połowy października, bez specjalnych świątobliwych powiązań,  jak (kiedy indziej) świętomarcińskie rogale. 

Z innych jesiennych tradycji upiekłam na obiad dynię. Dynia ocalała z mojego ogrodu, ale nie wyrosła, zasuszyłam ją w lipcu, malutka i twarda, jak te ozdobne - okazała się przepyszna. Absolutnie przepyszna. Wyzwaniem było najpierw ją rozbić (tłuczkiem do mięsa), a potem oczyścić. Ale było warto. W środku (po upieczeniu) okazała się dynią makaronową. 

Książka ukończona i odesłana do wydawnictwa, kasa ma wpłynąć jutro albo jakoś tak.

W Izraelu się znowu tłuką, a ja nie mogę się oprzeć przekonaniu, że jak każda wojna i ta też toczy się między możnymi i wielkimi tego świata, a normalni ludzie tylko cierpią. Ci wielcy jakoś tam się ze sobą kiedyś dogadają, tworząc po drodze kilka(naście) konfiguracji aliansów. I zupełnie nie przejmując się tymi zwykłymi. Zresztą, gdzie na świecie ci wyżej przejmują się tymi niżej? 

7 października - 719
8 - 720

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz