czwartek, 12 października 2023

jesień

 













ano, jesień. Drżące z zimna ostatnie kolory. Podwiędnięte, zwarzone pierwszym przymrozkiem motyle. Szarozielone, bure drogi. Ex-młyn, co jeszcze stoi, a ja za każdym razem, mijając go, zastanawiam się, kiedy już go nie zobaczę. Tyle rzeczy, tyle spraw, tylu ludzi mi w życiu minęło. 

Bolą i swędzą palce skłute kaktusem, co wylądował w dużej donicy, bo w małej się nieustannie przewracał (i kłuł, jak go podnosiłam). Boli łeb, nie wiem, może na skutek przewrotu hormonalnego - niestety, nadzieje na wyłączenie cyklu znowu okazały się płonne, organizm chyba w końcu uspokoił się po wypadku na tyle, że zawiadomił mnie o tym powrotem do zwykłych babskich standardów. Tak więc pięćdziesiąte pierwsze urodziny uczczę kupując podpaski... znowu. Błe. Nie wiem, czy dożyję momentu, kiedy to cholerstwo w końcu przestanie mnie gnębić. 

Poza tym mam już naprawdę dość przedwyborów i marzę o ciszy, przede wszystkim wyborczej. Mimo to niektóre slogany na plakatach szczególnie mnie bawią. Jest taki jeden plakat z wielką głową kogoś tam i z napisem, że Lubelszczyzna zasługuje na więcej. Mam ochotę na nim dopisać: niż ja. :P Na innym plakacie ktoś wypisał wielkimi literami: Bóg, rodzina, ojczyzna. Mam ochotę dopisać: a honor mam w ...  :P No a w kwestii wyborów to naprawdę jestem głęboko rozczarowana, że wszyscy, absolutnie wszyscy przerzucili się na wielkie foliowe banery, które będą się rozkładać na wysypiskach setki lat, a zrezygnowali z papierowych plakatów przyklejanych na płycie pilśniowej twardej osadzonej na bambusowych tyczkach wbitych w ziemię. Pierwszego powyborczego poranka zawsze zbierałam z całej okolicy te bambusy i te płyty do szerokiego użytku w domu i w ogrodzie. A banery to niby mi po co.  Zasłony do prysznica se z tego nawet nie uszyję :P. 

724.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz