obiecane zimowity
parę owadów
i sójka.
Rok szkolny mija mi wyjątkowo powoli. Nie chcecie listy dokumentów, które już wytworzyłam albo muszę wytworzyć niebawem. Do tego przygotowanie lekcji i takie tam. Ogród. Modlitwa. Zakupy. Gotowanie. Jedzenie. Wszystko w przerwach między kolejnymi dawkami kropli do oczu dla mamy. Gdyby doba miała chociaż ze 4 godziny więcej.
Do tego mozolne ślęczenie nad książką i poważnie się zastanawiam, co niektórzy panowie zrobią na sądzie ostatecznym. Kiedy będą musieli spojrzeć w oczy innym panom i przyznać się do paru pokrętnych przekombinowań. Piszę, myślę, sprawdzam i dochodzę do wniosku, że ludzka zdolność manipulacji, naginania interpretacji, ignorowania niewygodnych faktów, wybiórczości w percepcji (i plotkowaniu) jest bezgraniczna. Tyle że będzie kiedyś ten sąd ostateczny, przynajmniej mam taką nadzieję. I wtedy jeden pan będzie musiał drugiemu panu w oczy spojrzeć. I tam się nie da manipulować już. Nie wiem, może zbawienie takich manipulujących panów będzie zależało od tego, czy ci drudzy panowie im przebaczą? A o przebaczenie, obawiam się, łatwo nie będzie.
I może jeszcze trudniej będzie o to przebaczenie poprosić.
W każdym razie cóż, hm, powodzenia.
4 września - 686
5 - 687
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.