Ciągle mi brakuje doby. Książki zostało mi jeszcze ze 20 stron, ale termin goni (i dobrze, bo nigdy bym tego nie zrobiła). Mama wymaga coraz większej opieki i pewnie by się obruszyła, ale to dla mnie już cały etat. :P Najgorsze są te krople co 4 godziny, rozwalają kompletnie dzień. O pracy chyba wolę nie pisać, bo się rozpędzę i znowu będą brzydkie wyrazy. :P
Ledwie obrabiam się na bieżąco, z listy spraw zaległych nie znika ostatnio nic. Znowu zapominam o wyłączaniu kuchenki, gaszeniu świateł, znowu opryszczka na pysku kwitnie i acyklowiry ma w głębokim poważaniu, fiuuu. Znowu myślę o spowiedzi i największe wyrzuty sumienia mam z powodu niezgaszonych świateł i kuchenek, i rozsypanego cukru :P. I że pralka na mnie piszczy, a ja nie mogę jej rozładować, bo akurat rozlałam mydło w płynie na suszące się na ociekaczu garnki.
Chciałabym w końcu żyć bez pośpiechu. Byłabym lepszym człowiekiem.
691.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uprzejmie proszę jakoś podpisywać komentarze. Istnieje ryzyko, że niepodpisane komentarze będę konsekwentnie ignorować.