Coś mi się porobiło z rukolą, może ktoś wie, co? Mam rukolę wieloletnią (miałam też jednoroczną, ale wyschła). Do wypadku jadłam ją w dużych ilościach i było ok. Teraz nawet kilka listków na kanapce powoduje potworne zawroty głowy (i lekkie zaburzenia żołądkowe, ale głowa dominuje w hm procesie chorobowym). Mija kilka godzin i zjawisko przechodzi samoczynnie, jak kac. :P Tak mam i po rukoli z ogrodu, i po rukoli z własnego balkonu. Mama nie wierzyła, ale ostatnio miała to samo. Szukam i szukam, i nie mogę się doszukać, co mogło się stać?
8 sierpnia - 659
9 - 660
10 -661
A może ta rukola ma jakąś chorobę roślin? Może po jakimś kwaśnym deszczu czy innym deszczu z jakimś paskudztwem z powietrza rukola została skazona? I nie sama rukola szkodzi, tylko to co po niej z tym deszczem spłynęło?
OdpowiedzUsuńM.
Gdybym nie struła się tak samo rukolą ze skrzynki stojącej w głębi balkonu, w zupełnie innej ziemi, podlewanej wodą z kranu, to bym się zgodziła. Myślałam najpierw o jakichś szkodnikach, ich ewentualnych hm pozostałościach (bywają toksyczne chyba), o złym nawożeniu (ale rukola na ogrodzie nie widziała nawozu od maja), o zamieszaniu w rukolę jakiejś toksycznej a podobnej rośliny - no ale co możliwe w ogrodzie, odpada na balkonie i na odwrót. Brałam też pod uwagę możliwy wpływ upałów, interakcję z jakimiś lekami, w końcu porypane już całkowicie hormony - i nie wiem. Biochemia to labirynt.
Usuń