przeczytali jakąś przedziwną kombinację czytań, na pewno nie z dzisiejszego dnia. A kazanie było o modlitwie arcykapłańskiej Chrystusa. Dla mnie ta modlitwa jest archetypem modlitwy niewysłuchanej...
Jestem wypluta, nie starcza mi doby na nic, śpię po pięć godzin, marzę o emeryturze - a życie i szeroko pojęta szkoła robią wszystko, żeby mnie do końca przekonać, że naprawdę chcę odejść na emeryturę i to już, choćbym miała nie tylko grosza nie dostać, ale nawet ZUSowi dopłacać. :P
Kiedyś opiszę dzisiejszy spacer, ale na pewno nie dziś. Spotkałam łyskę z łysiątkiem.
I doszłam do wniosku, że przy tej pogodzie tęczę muszę wyprodukować sama, o ile chcę ją na spacerze spotkać:
Tym sposobem przechodzę do czelendża letniego i już widzę, że kilka zadań mam za sobą, ale o tym jutro.
1234.
Gratuluję ukończenia wiosennego wyzwania! Kibicowałam cały czas :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w letnich zadaniach (wyglądają interesująco).
Jeszcze troszeczkę...(pocieszam sama siebie;)
oj, jeszcze troszeczkę, ale dziś gdyby nie tłumaczenie sobie, że jednak emerytura jest lepszym rozwiązaniem, niż wyrok za morderstwo z premedytacją, to kto wie, kto wie... :P
UsuńGratulacje od specjalistki od czelendżów to zaszczyt.