niedziela, 17 lipca 2022

kilka fotek z Zamościa

 z wczorajszej wyprawy. Mam już w domu internet, ale nie ma totalnie gdzie usiąść do kompa, więc na treściwsze wpisy jeszcze sobie poczekacie.

Zamość był twierdzą, podobno jedną z lepszych.


To wnętrze kościoła franciszkanów. Mama pamięta, jak chodziła tam do kina - za komuny w kościele zrobili kino. Kościoła, oczywiście, tam nie było. 


Najsłynniejszy budynek Zamościa, czyli ratusz.


Kościół Św. Katarzyny. Ruszyło mnie, że na każdej ławce leży Biblia. 


Koń Jana Zamojskiego. Na pomniku. 


Kolegiata, czyli katedra.


Łabuńka, czyli rzeczka z potencjałem.


Cytadela. Mama za szkolnych czasów pomagała ją odbudować. 






A to dom, w którym urodził się niejaki Grechuta. Marek.


Zauroczyły mnie zamojskie podwórka. Ukryte na tyłach kamienic, które od strony uliczki ciasno przylegają jedna do drugiej. A za nimi zielone raje.



Z uliczki widać tylko tyle:



Podcienia.



Kamieniczki.





Kilka ulic za rynkiem dawna synagoga






I kolejna brama, i kolejny zielony raj.


Polecam Zamość do zobaczenia - po raz pierwszy lub na nowo.


16 lipca 311
17 lipca 312

4 komentarze:

  1. Co za niesamowicie piękny kościół!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to ufam jeszcze przede mna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) można spać w Zamościu, można i w Lublinie. Z Lbl do Zamościa jest jakaś godzinka samochodem.

      Usuń