środa, 15 maja 2024

zieleńczyk

 do mnie przyleciał:



Widywałam już modraszki i czerwończyki, a zieleńczyków jeszcze nie. 


A to jakiś bielinek:


Modraszki, sikorki dla odmiany, zdaje się bezpiecznie wyleciały z budki. W każdym razie ich nie ma, a budka jest nienaruszona. 

Poza tym mam naprawdę urwanie głowy. Matury w toku. Wizyta u lekarza z mamą. W międzyczasie praca. Pogoda okropna, susza, wicher, zimno. 

940.

niedziela, 12 maja 2024

chyba (mam nadzieję)

 uratowałam sikorzęta.

Bo dzięcioł, taki z dzięciołów dużych, próbował rozdziobać otwór  budki lęgowej w celu dobrania się do piskląt. Jak zobaczyłam, jak malutka sikorka udaje pocisk artyleryjski i rzuca się z całą sikorzą siłą na dzięcioła, żeby go odstraszyć, a dzięcioł ma to w, nie zdzierżyłam. Przystawiłam drabinę do brzozy i owinęłam budkę tuż pod otworem czterema grubymi warstwami włochatej tkaniny. 


Dzięcioł kuje w twardym, nie będzie walił dziobem w miękką plastikową szmatę :P, przynajmniej takie mam założenie naukowe do tego eksperymentu. Sikorki modernizację chałupy zaakceptowały, po jednym dniu funkcjonowania ogacenie przeciwdzięciołowe egzamin zdało. Więc może sikorzęta się uchowają.


Tymczasem w rdeście kosica dzielnie wysiaduje. To żółte to dziób.



A łabędzie wywiodły młode. 





Takie pluszowe słodziaki. :)


Słucham jakichś rekolekcji o Lectio divina, większość mi się podoba, chociaż... jak dotąd raz PT Rekolekcjonista wpadł w ton jęczący na temat prześladowania Kościoła (w Polsce, w Polsce...) i raz mój ukryty psycholog :P zdemaskował jego wewnętrzny problem związany z hm wypaleniem zawodowym. :P Z pozytywów to dochodzę do wniosku, że Lectio jako metoda stosowana jest daleko szerzej niż wynikałoby to z używania fachowego nazewnictwa (i formułowania punktów :P). Każde poważne i modlitewne czytanie Pisma jest w istocie Lectio. Można to nazwać wcale nie Lectio divina, tylko echem Słowa czy jakkolwiek, te sztucznie wyodrębniane i pięknie nazywane etapy układają się zwykle zupełnie samoczynnie i bez potrzeby narzucania wzniosłej nomenklatury. 

Z ciekawostek. PT Rekolekcjonista stwierdził, że wszystko, co zawiera Biblia, jest Słowem skierowanym osobiście do mnie. OK, myślę, co Bóg chce mi powiedzieć przez opisywanie wymiarów świątyni u Ezechiela, na przykład? Hm, że powinnam schudnąć? :)))

937.

piątek, 10 maja 2024

ograniczam bioróżnorodność

 i za zachodnią granicą, na przykład, zapłaciłabym za to ogromny mandat, wiem. I dlatego w razie wojny i podziału dominiów po linii Wisły mimo wszystko wolałabym zostać na wschodzie. :P Ale naprawdę, już wolę władzę radziecką niż szerszenie, no. :P


Szerszenie, na razie w liczbie jednej szerszeniej królowej-matki, zamieszkały jedną z moich ptasich budek. Potraktowałam budkę sprejem do zwalczania szerszenich gniazd, póki co jeszcze legalnym :P...


... no i bioróżnorodność ograniczoną została. 


Prawie jak ten złoty smok u Sapkowskiego. :P Naruszenia równowagi biologicznej nie dało się stwierdzić. :P

935.

środa, 8 maja 2024

asfodele :) w towarzystwie anemonów

 


a tak naprawdę to są śniedki - i to te, które od zawsze chciałam mieć w ogrodzie, kilka razy kupowałam, ale jak dotąd okazywały się zupełnie inną rośliną. A tym razem trafione-zatopione. To właśnie ten śniedek. W odróżnieniu od zwykłych, też pięknych:


Zrobiło się chłodniej i dobrze, bo 30 stopni na początku maja to była przesada. Dopieszczam ogród, myję po kolei okna, na razie u mamy, pracuję. Niestety nadal czuję, gdzie mam zatoki - a nie  powinnam tego czuć. :P Matury w toku, ale jakoś w tym roku przebiegają daleko obok mnie :P, naprawdę robię ten staż na emeryta raczej. 

933.

poniedziałek, 6 maja 2024

dłuuuugi

 łikend okazał się być słodko-gorzki. Z powodu ostrego zapalenia zatok, równie ostrego zapalenia skóry na mordzie, a po drugiej stronie z powodu pięknej pogody, kilku wypadów poza miasteczko, kilku dobrych spotkań, dobrych rozmów z kimś, kogo daaawno już nie widziałam (pozdrawiam Łódź i Gliwice) - i tak jakoś za szybko te dni mi minęły. 

Od dziś znowu jestem w pracy. A tymczasem zakwitły róże.

 




931.

piątek, 3 maja 2024

żyję, żyję

 mam zaropiałe zatoki i zasyfiony pysk, ale żyję. 

A w ogrodzie mam gniazdo kosów, gdzieś w tym zielonym rdeście


a w drugiej skrzynce chyba sikorki sosnówki. Jedna dziś wykąpała się przy okazji podlewania grządek:





No.

928.