autumnbucket list

autumnbucket list

środa, 10 grudnia 2025

sklejam

z piernika chaty, tia.






Jeszcze trochę roboty przy tym będzie, ale to już poważnie zaawansowany stan sklejania. Poza tym myję powoli okna i kupiłam papier będący ostatnim elementem do prezentu dla mamy - jutro może zacznę go sklejać też. 

Większość wieczoru zajęła mi walka z nowoczesnymi technologiami i karmnika ciągle jeszcze nie sparowałam, chociaż chyba jestem o krok bliżej. 

A herbatka dziś nadspodziewanie inna niż zwykła czarna, z nutką owocową wyraźnie.


Pierwsza kalendarzowa kartka od braci protestantów. Miała być na 1 grudnia (Jezus miał się w tym systemie urodzić jakoś koło 10 grudnia :P).



Imiona, nazwy. Konkrety. Znowu, że Bóg działa na faktach, na osobach, w konkretnym czasie - nie na ogólnikach, nie na grupach, nie na zbiorach. 

Łaski pełna, błogosławiona. No pewnie. Łaska i błogosławieństwo zawsze idą przed, jeśli coś z tego ma być. 

Pan jest z tobą (dzielny wojowniku, ha :). Znała ten tekst. Dlatego się zmieszała?

Rozważała, co to ma znaczyć. Nic nie mówiła jeszcze. Może miała ochotę go wygonić :P. Może się bała. Znała takie zwiastowania z historii Izraela. Myślała, że ona też urodzi proroka? Bo chyba nie, że ma iść walczyć z Rzymianami? :P 

wtorek, 9 grudnia 2025

próbuję

 ogarnąć chociaż niektóre z tych rzeczy, które pozaczynałam i nie wiem, kiedy skończę. Dokupiłam trochę rzeczy na cmentarz i może w sobotę pojadę. Odebrałam zdjęcia, z których będę kombinować prezent dla mamy (ale ciągle nie mam papieru na ramki, muszę go kupić jutro). Zrobiłam zaległe pranie. Podlałam trochę kwiatków, ale wszystkich nie zdążyłam. I u mnie zawsze tak. Milion robót w trakcie, niby posuwają się do przodu, ale żadna nie skończona.  

Mama dziś oświadczyła, że na święta mam zrobić jakieś wystrzałowe ciasto :P i nie wiem, które będzie wystarczająco wystrzałowe. Obawiam się, że powinnam zrobić jakieś takie ciasto, które ciotka miała na swoich imieninach w lecie... a które w ogóle mi nie smakowało, na przykład. Ale ciotka miała, więc mama też musi. :P

Z negatywów: Pani A. ma zdiagnozowany nowotwór i operację zaplanowaną na połowę stycznia. Kto może, polecam modlitwie.

Z pozytywów: szkolenie planowane najpierw na sobotę, potem na piątek jednak się szczęśliwie nie odbędzie. Póki co. I może się nie załapię na następne.


Już zaczyna się szaleństwo przedświąteczne, niestety. I znowu najchętniej bym spokojnie przygotowała wszystko i znikła. 

A tymczasem herbatka zielona cytrynowa. Nawet smaczna. Nie wiem, czy czułam cytrynę, chyba trochę jakby miętę?



Dzisiejsza kartka:



Zorientowała się, że jest w ciąży, i kryła się z tym przez 5 miesięcy. A w szóstym miesiącu Gabriel rozgłosił jej tajemnicę. Może jako uwiarygodnienie Boga, a może dlatego, że Elżbieta już nie dawała rady i trzeba było Maryję naprawdę już do niej wysłać?

No i czemu Elżbieta w ogóle się kryła, jeśli ta ciąża była "zdjęciem hańby"? Czy nie było logiczniej się nią chwalić, może nawet obnosić - patrzcie, nie jestem grzesznicą, którą pokarał Bóg. Nie wiem. Może czuła się tak, że nie była w stanie się pokazać, może rzygała jak kot. Może bała się, że nie donosi. A może tak miała dość, że nie miała siły być dumna. 

No i w tym wszystkim Elżbieta mówi: "Tak uczynił mi Pan". Czyli ma świadomość, że ta ciąża jest cudem. Cokolwiek przechodziła (a może nawet przeleżała). 

Czasem Boże cuda są trudne do wytrzymania. 

poniedziałek, 8 grudnia 2025

się zaświeciło

 na ulicach.


Mam pomysł na pokonanie fotokarmnika, ale muszę mieć na to chwilę spokoju. Tymczasem w klatce mam zatrzęsienie bogatek, które zdaje się wyganiają wszystko, co nie jest bogatką.






Zaczęłam lukrować piernikowy domek, ale nie zdążyłam skończyć. Kupiłam czerwone plastikowe  poinsecje na cmentarz, muszę jeszcze dokupić białe. Zaniosłam do wywołania zdjęcia, z których będę kombinować mamie handmade prezent i muszę je odebrać oraz kupić gruby ładny papier. Okna jak zaczęłam myć miesiąc temu, tak stoją. Czyli mam masę rzeczy zaczętych i nic nie skończone. A jutro znowu siedzę w robocie godzinę dłużej, bo kogoś tam nie ma. 


A dziś herbatka Adalberta podobno brzoskwiniowa.


I kartka w związku z dzisiejszym świętem.




Trochę zrobił się przeskok w chronologii biblijnej. Chociaż może w sumie i nie. Bo pytanie brzmi: kiedy właściwie Maryja uwierzyła. Znaczy. W słowa zwiastowania (o których chyba mówi Elżbieta) to uwierzyła w momencie zwiastowania. Ale kiedy był ten moment, kiedy Maryja pierwszy raz świadomie uwierzyła Bogu. Myślę, że przed nawiedzeniem i przed zwiastowaniem. OK, niepokalana była od początku, ale to wcale nie jest równoznaczne z wiarą. Zygota nie może w nic wierzyć ani być ateistką, nie ma poglądów ani wierzeń, chociaż już jest nosicielką grzechu - albo jest niepokalana, znaczy dwa razy w historii tak było. Noworodek też raczej w nic nie wierzy, chociaż zdarzyły się noworodki niepokalane, dokładnie dwa. 

Więc kiedy uwierzyła i jak - nie wiemy. Może była całkiem małą dziewczynką, a może już dorastającą pannicą. W każdym razie w chwili zwiastowania zaprezentowała całkiem dojrzałą wiarę. 

A tamten pierwszy moment wiary - hm, może to właśnie w liturgii obchodzone jest jako "Ofiarowanie NMP" - wcale nie w świątyni, nie. 

niedziela, 7 grudnia 2025

przyleciały

 


Dzień dobry. :)





Przede wszystkim zimowe stadko szczygłów, ale ze dwa zimowe dzwońce też się trafiły.


Miałam szczery zamiar iść na spacer dziś, ale znowu jest za zimno i za mokro... 


edytowane wieczorem:

A jednak szczygły przy karmniku były, ale bogatki pogoniły im skutecznie kota.


Wydała je, a jakże, fotopulapka. Stara dobra.

A z nowym fotokarmnikiem walczyłam dziś parę godzin i nie umiem go sparować z aplikacją w telefonie. Dojrzewam do decyzji, że żadnych gadżetów więcej, wystarczy mi. 

Herbatka Adalberta podobno truskawkowa. 



Ja nie zauważyłam. Smakują mi te Adalbertowe herbatki, porządne cejlońskie (podobno), ale jeśli są smakowe czy choćby aromatyzowane, ja tego zupełnie nie czuję. Może ktoś bardziej neurotypowy by poczuł. BTW robiłam sobie ostatnio testy: jeden typowy na spektrum autyzmu, drugi w kierunku szerokiego zakresu różnych zaburzeń. Autorzy testów zastrzegli, że to nie są testy medyczne i mogą stanowić najwyżej wskazanie, żeby się testować profesjonalnie, no ale. Na pierwszym teście mi wyszło: wysokie objawy spektrum autyzmu. Na drugim: autyzm 87%. :P Jakby ktoś zakładał, że jestem normalna, to może przestać. :P

Ok, to dzisiejsza kartka:


Tia. Tyle razy mi mówili: uważaj, o co się modlisz, bo jeszcze się spełni i dopiero będzie. 
A Zachariasz pytał: po czym to poznam i prosił o znak. I dostał znak, tyle że niekoniecznie taki, jakiego by chciał. Bóg czasem ma kosmiczne poczucie humoru. 
I  mimo Jego kosmicznego poczucia humoru Zachariasz pozostaje wierny i posłuszny: wraca do domu i idzie się przespać z żoną, co w jego wieku wcale nie było takie naturalne i oczywiste. Zawsze mnie zastanawia, co by Zrobili w Niebie, gdyby Zachariasz pomyślał: tak? To ja takiego teraz będę współżył z Elką i co, i co? Cala historia zbawienia na nic. :))) A może po prostu chciał jak najszybciej znowu mówić (i słyszeć chyba, skoro o imię Jana pytali go znakami?) i - skoro miał Obietnicę, że odzyska mowę, kiedy dzieciak się urodzi - postanowił jak najszybciej skonstruować tego syna jak tylko się da? :)

Śmieszne to wszystko, ale pocieszające, że na takich śmiesznych ludzkich historiach i spekulacjach Bóg potrafi zbudować Historię. 

sobota, 6 grudnia 2025

pierogi

 





Pierwszy raz w życiu zrobiłam pierogi z białym makiem, które w tradycji wigilijnej mojej rodziny są daniem legendarnym - kieeeedyś to się na wigilię jadło pierogi z białym makiem... BTW drugim legendarnym daniem są czernobrywce i nieustannie upraszam - gdyby ktoś z Szanownych znał przepis na czernobrywce/czarnobrewce :) to ja poproszę. No ja wiem, że to takie kwiatki i jakiś zespół muzyczny chyba też jest, ale mi chodzi o drożdżowe placuszki z makiem smażone na oleju. Też się jakoś tak nazywały. A może to lokalne. 

A herbatka dziś taka:

Adalbert, czarna herbata masala. Podobno miała być z przyprawami korzennymi, ale dla mnie to ilości wybitnie podprogowe, czuję zwykłą dobrą czarną herbatę. I chyba powoli staję się fanem dobrej czarnej herbaty. 

Dzisiejsza kartka:


Wydaje mi się, że Zachariasz nie tym był zaskoczony i nie tego się przestraszył, że zobaczył anioła. W końcu takie rzeczy zdarzały się nieraz Izraelitom, tak samo jak zwiastowania, że urodzi im się syn, który tego i tego nie będzie robił, a to i to zrobi. Zachariasz znał te historie przecież. Oczywiście, że stanąć twarzą w twarz z aniołem Bożym to nie byle co i strach (a może bojaźń?) był uzasadniony.

Ale. Wydaje mi się, że mogło być tak, że Zachariasz najbardziej wystraszył się, że jego dziecko pójdzie przed Panem jak Eliasz. Bo to jednoznaczna zapowiedź mesjańska. Trochę tak, jakby ktoś z nas dziś usłyszał, że jego dziecko zobaczy Paruzję. Ciary by nas przeszły. Bo wiemy przecież, że On Przyjdzie, ale nie zakładamy, że szybko. 

Myślę, że Zachariasz, czekając na Mesjasza, też nie zakładał. 

piątek, 5 grudnia 2025

pierniki

 


Wyjęłam spod ścierki przygotowane półtora tygodnia temu ciasto. Ono naprawdę jest surowe:



Podzieliłam na porcje


W każdą wgniotłam inne przygotowane z tydzień temu bakalie, dwie części zostawiając bez niczego.


A potem wałkowanie, wycinanie



Pieczenie...




A potem zielona herbatka z czymś, co się nazywa soursop :klik:


Jak nadmieniłam, nie jestem fanem zielonych herbat, a ta smakowała mi jak zielona herbata z opuncją. 

Dzisiejsza kartka:


Dziś nie tylko nad herbatką, ale i nad piernikami, bo nie zmieściły się w kuchni.

No i ja zupełnie nie wierzę, że w każdym układzie wszelakich wydarzeń należy się dopatrywać Bożego działania i Bożej woli. OK, są takie układy wydarzeń, w których On faktycznie Działa, ale to raczej wyjątki, akcje specjalne, nie reguła. Na przykład nie wierzę, że Bóg Osobiście Stoi za wynikiem każdego losowania, choćby w totka. Większość naszych losowań to kwestia przypadku, nie Bożych wyroków... a Żydzi, zdaje się, myśleli inaczej. Znaczy, wierzyli, że drogą losowania można poznać Bożą wolę. Patrz choćby wybór dwunastego apostoła po Judaszu. 

Bo gdyby każde, absolutnie każde wydarzenie było dziełem i wolą Boga, to dochodzimy do absurdów. Bo jeśli wszystko, to i zło też, to grzechy też, to zbrodnie też. A mam nadzieję, że tak nie jest.

czwartek, 4 grudnia 2025

już grudniki

 nie listopadki:


Z tego fioletowego najbardziej się cieszę, bo już myślałam, że mi zginął. 



A białych jest najwięcej.



Jest jeszcze jeden mały jasnoróżowy, ale ma dopiero pąki, i to ledwie trzy. Nie wiem, skąd mi się wzięło tyle białych, miały być dwa, a okazało się, że jest cztery.


A dziś herbatka zimowa z Adalberta: earl grey plus kardamon. Dla mnie tylko earl grey, wyraźniejszy niż poprzedni, smaczny. Kardamon zaczyna szczypać na języku dopiero po dopiciu ostatniego łyczka.


Wchodzimy w Nowy Testament.




Po pierwsze, że Bóg nie buja w obłokach, a jak działa, to na konkretach: ten i ten, z takiego i takiego rodu, w tym i tym czasie. Życie, nie poezja.

Po drugie. W tym tekście Bóg Sam Sobie przeczy. Bo ludzi sprawiedliwych traktuje tak, jakby ich nie lubił :P. Jeśli spełniali Prawo, powinni mieć gromadę dzieciaków, bo On kiedyś tak Obiecał. No ale Bóg niestety tak Ma. 

Po trzecie. Elżbieta była niepłodna, czy tylko uchodziła za niepłodną. I czemu Elżbieta, a nie Zachariasz. OK, kultura była (i jest) taka, że jak czyjaś wina, to zawsze baby. Ale Łukasz był lekarzem i musiał widzieć przypadki męskiej niepłodności przecież. Może dlatego, że Zachariasz był kapłanem, a to stawiało go ponad podejrzeniami? A jeśli tak, to czy wolno mu było żyć z grzesznicą okrytą hańbą niepłodności, karaną przez Boga? Ile trzeba mieć siły, żeby znosić Bożą karę za nic. Żeby uchodzić za grzesznicę i nie stać się grzesznicą. Żeby nie zostawić grzesznicy i nie poszukać sobie takiej, co będzie rodzić i dwa razy w roku, jak się uda. Bo Pan pobłogosławił. 

I że strasznie przepraszam moich przodków protestantów, ale nie wierzę, że ludzkie powodzenie jest owocem wierności Bogu, a cierpienie jest owocem ludzkiego grzechu. No nie wierzę i już.